Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:38628.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:574:21
Średnia prędkość:19.59 km/h
Maksymalna prędkość:65.50 km/h
Liczba aktywności:632
Średnio na aktywność:61.12 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • Przejechałam 120.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Morze. Odcinek Tarczyn-Plock

Wtorek, 12 czerwca 2018 · dodano: 13.06.2018 | Komentarze 0

Ruszamy 7:30. Jest znów fajnie. Widzimy, że chmura idzie na nas, ale nie w kierunku w którym jedziemy. Więc ciśniemy totalnie.  Pierwsza przerwa Grodzisku na zakup batonów. Tu nas trochę pokropiło, ale widzę, że jeszcze 10 km i się uda uciec przed chmurą.  Dalej Gole, Teresin. Przejeżdżamy obok starego lotniska Sochaczew- Bielice. Znów jedziemy kawałek główną wojewódzką w stronę Gabina (trzeba kierować się tak żeby było cokolwiek niestety na bocznych drogach nawet często sklepów nie ma). W Gąbinie okazuje się, że tam jeździ się lewą stronę :/ głupie babsko prawie na nas wjeżdża i jeszcze bezczelnie pyskuje.
Jemy zestaw obiadowy za parę zł (kalafiorowa+ kotlecik). Mniam tego było mi trzeba. Chodź nadal nie mogę za dużo jeść. Mój organizm potrzebuje prostych węgli. Zostało ostatnie 20 km. Wieje centralnie w twarz. Kamil wyjątkowo jedzie pierwszy, nie mam siły walczyć z tym wmordewindem. Wjeżdzając do Płocka oglądamy przepiękną panoramę miasta nad Wisłą, następnie rynek. Pijemy piwko i udajemy się na nocleg w hotelu pracowniczym. Właścicielki nie ma i kieruje mnie jak po labiryncie jak mam wejść do pokoju przez telefon ;). Robię jej przelew i tak dziś śpimy. Rowery śpią z nami w pokoju. Wieczorem idziemy jeszcze na kebaba bo tak się zachciało. Dziś też było chłodniej i dobrze.





  • Przejechałam 123.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Morze. Odcinek Góra Puławska-Tarczyn

Poniedziałek, 11 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0

udzimy się i leje. Nie zapowiada się żeby przestało. Jesteśmy głodni. Nie jedliśmy nic od wczoraj od obiadu. W okolicy nie było nawet żadnego otwartego sklepu (niedziela). W końcu o 10 zdecydowaliśmy się w deszczu ruszyć chodź pod najbliższy sklep. Jemy średnio smaczne bułki i czekamy kolejne 1,5 h jak przestanie lać. W końcu ruszamy i od teraz w miarę unikamy deszczu. Jest zdecydowanie chłodniej. Ludzie chodzą w bluzach, my w krótkim pędzimy żeby nadrobić czas. Kępeczki, Samowodzie, Nowa wieś, Warka (gdzie oglądamy fajny rynek oraz ratusz). Po drodze przeczekujemy ulewę na stacji benzynowej. Pani z obsługi nie jest zadowolona że tam stoimy (widać po reakcji). Ani nic nie jechało, ani nikomu nie przeszkadzaliśmy. No cóż...
W Warce jemy obiad. Przepyszna zupka (coś na co pozwala mój żołądek) i kawałek pizzy. Odbijamy trochę od biegu Wisły. Nie mam ochoty spać w Warszawie i okolicach. Znajdujemy fajny i tani nocleg w Tarczynie. Za 110zł/2 osoby ze śniadaniem. Jedziemy. Znów sady, sady i sady. Tym razem najwięcej czereśni.  Okazuje się , że to fajny zajazd. Rowery stoją bezpiecznie, mamy restauracje obok gdzie wieczorem odpoczywamy na piwku. Jednak znów okazuje się bardzo niewygodna poduszka (jak na prawie płasko) nie umiem tak spać. Znowu się kręcę z boku na bok pół nocy.







  • Przejechałam 112.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Morze. Odcinek Sandomierz-Gora Pulawska

Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0

Od 5 na pewno nie śpię. Z niesmakiem jem bułkę z kiełbasą i pomidorem. Chcemy wyjechać wcześnie. Na dzisiaj też zapowiadają upały. Jedziemy zobaczyć Bramę Opatowską której nie widzieliśmy wcześniej.  Już się orientuje, że bliskość Wisły w większości oznacza albo główne drogi, albo piaski, niewygodne trawy. W następnych dniach więc będziemy jechać trochę inaczej niż planowaliśmy.  Jedziemy przez Dwikozy na prom na Zawichoście. Rozmawiamy trochę z Panem który to obsługuje. Jest bardzo miły. Robimy sobie fotki. Mówi, że bardzo często widzi tutaj rowerzystów, nawet ostatnio byli Ukraincy. Pyta się jaką drogę wybraliśmy i przekonuje nas o jej słuszności. Jedziemy dalej. W Opolu Lubelskim stajemy na obiad. Jestem głodna, a znów nic nie mogę wcisnąć. Wizja przejechania jeszcze 40 km mnie rozbraja. W bidonie wrzątek. Wczoraj droga przez sady, dziś pola kapusty. Następny postój robimy w Kazmierzu Dolnym. Ogladamy wąwóz lessowy i rynek oraz Zamek (tylko z daleka). Szukamy noclegu. Znajdujemy do w Górze Puławskiej. Zadowoleni odliczamy kilometry. Jedziemy wzdłuż Wisły z fajnym widokiem. Po ostatnim ciężkim podjeździe sprawdzamy i okazuje się, że nocleg jest 4 km w inną stronę ( właścicielka źle oznaczyła na google). Mamy już dość. Jestem tak zmęczona, że chce mi się płakać
W końcu odnaleźliśmy. Rowery stoją na podwórku, ale to nic. To takie zad*pie, że nie ma NIC. Zasięgu, żywej duszy.  Nawet domu z drogi nie było widać bo był zasłonięty drzewami. Pijemy jeszcze na balkonie cydr który zakupiliśmy w Sandomierzu. Rzeczywiście te sklepowe są ohydne, ten był pyszny, w ogóle jak sok bez alkoholu. Zasypiamy, ale z powodu niewygodnej poduszki znów śpię ze 4 godziny.

Przeprawa promowa.


\



  • Przejechałam 106.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Morze. Odcinek Tarnów-Sandomierz

Sobota, 9 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0

Rozpoczynamy swoją drugą wyprawę z sakwami. Tym razem lepiej zaopatrzeni. Z rana jedziemy na pociąg do Piotrowic. 5:05 wsiadamy, a krótko po 9 wysiadamy w Woli Rzędzińskiej pod Tarnowem. Na początek trzeba się przedrzeć przez schody gdyż do widny zakaz rowerów. Rewelacja podnosić prawie 30 kg ;)
Po tych niedogodnościach zaczynamy.....
Trzeba się przyzwyczaić do jazdy z sakwami. Kierujemy się w stronę Wisły. Przez Żukowice, Radomyśl Wielki
"Na rynku w Radomyślu Wielkim, przy drodze Tarnów - Mielec stoi na postumencie samolot M-2 - prototyp opracowany i zbudowany w 1956 r. w zakładach PZL-WSK w Mielcu pod kierunkiem inż. Stanisława Jachyry przez pierwszych po wojnie absolwentów Wydziału Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. Jest to jeden z dwóch zachowanych tego typu pojazdów. Drugi znajduje się w Krakowie w Muzeum Lotnictwa.'
Oglądamy, jedziemy dalej. Upał daje się we znaki. 70 km i mam dość. Jedziemy wojewódzką, ale nie jest tak źle. Dalej Przebendów, Trzciana. Dojeżdzamy do Wisły i trafiamy na całe sady jabłek. Tak jest aż do Sandomierza. Jest pięknie ale okropnie gorąco. Cały czas mam ochotę tylko na słodkie, nie jestem w stanie nic innego jeść nic baton i popijać wodą, ewentualnie radlerem 0,0 %. Robimy postój 17 km przed Sandomierzem. Leżymy pod sklepem w cieniu. Praktycznie nie jestem w stanie się pozbierać. Już musimy dojechać. Nie lubie rezygnować tak blisko celu. Te kilometry są jak wieczność. Trafiamy gdzieś na szlak Green Velo. Jest fajnie oznaczony. Cały czas jedziemy wsród sadów, co nie oznacza, że mamy jakikolwiek cień. W końcu dojeżdżamy do Sandomierza. Ludzi pełno, jak mały Kraków. Trochę inaczej niż na zdjęciach ale też ładnie. Zaraz nachodzi mnie pytanie jak ten aktor grający Ojca Mateusza jeździ w okolicach tego rynku na tym skłaczku?! pełno kamieni na nawierzchni (w sensie nawierzchnia to kamienie). Jechać się nie da, prowadzić jeszcze gorzej (w szosowych SPD jak na łyżwach). W końcu po obejrzeniu rynku, dworku Ojca Mateusza stajemy coś zjeść. 1/4 obiadu a mój żołądek mnie nie słucha. Mam ochotę tylko na picie.
Znajdujemy kwaterę i idziemy jeszcze na spacer. Przepięknym wąwozem lessowym. Idziemy zobaczyć także okolice rynku ucho igielne oraz kościół.
To był cieżki dzień. Zasypiamy. Znów nie śpię dobrze. Tam gdzie śpimy pół nocy ktoś się kłóci. Słychać krzyki, szarpaninę. Masakra. Znów śpię dosłownie 3 godziny.


Radomyśl Wielki



Ucho Igielne w Sandomierzu


  • Przejechałam 22.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Browar Obywatelski

Środa, 6 czerwca 2018 · dodano: 08.06.2018 | Komentarze 0

Do Browaru na spotkanie z menagerem.


  • Przejechałam 32.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tychy deszczowo..

Sobota, 2 czerwca 2018 · dodano: 02.06.2018 | Komentarze 0

Dzis rodzinnie. Z chrzestną, jej mężem ,dzieciakami, Kamilem,tesciem, szwagrem. Niestety co chwile nas lapie deszcz, a wracamy w totalnej ulewie.
W Tychach na chwilę na Paprocany na fotkę i wracamy :)





  • Przejechałam 151.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Głógówek i Racibórz w upale.

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 01.06.2018 | Komentarze 0

Dawno nic więcej nie pojeździliśmy więc trzeba korzystać z dnia wolnego.
Wyjeżdżamy wcześnie, żeby przejechać jak najwięcej przed upałem.
Jedziemy przez zamek Chudów Zamek, Żernicę, Koźle, Urbanowice. Upał daje się we znaki. Przed Głogówkiem wreszcie znajdujemy otwarty sklep. Zimne picie.... wreszcie! Następnie oglądamy Basztę w Głogówku, piękny rynek, Wieżę Wodną. Stajemy na rynku na obiadek. Po posileniu się ruszamy dalej. Chociaż się nie chce. Upał jest ogromny.
Po drodze zatrzymujemy się jeszcze przed starym pałacem w Kazimierzu. Obecnie to ruina, ale mimo wszystko robi wrażenie, całkiem niedaleko jest również stary kościół którego na mapach nie ma, a trafiamy na niego całkiem przypadkowo.
Jedziemy dalej, kończy nam się zapas wody (mimo, że mieliśmy jej trochę), a tu zero sklepów, zero ludzi przy domach żeby poprosić o wodę z kranu (za to kapliczka średnio co 1 km na polu.... studnia by się jakaś przydała, cokolwiek a nie ;/) . W końcu ratuje nas otwarta stacja... kupujemy lodowatą wodę za miliony ale to nic. Lejemy głowę powoli, bo mnie się robi już naprawdę niedobrze od tego upału. Głowa mi pulsuje i nawet odpoczynek w cieniu nic nie daje. Zostało jakieś 15 km na pociąg. Cieszymy się niezmiernie. Odbijamy jeszcze kawałek od drogi zobaczyć Pałac w Czerwięcicach (ale tym razem nic ciekawego)
Zjeżdżamy niewygodną drogą do Raciborza na rynek. Tam odpoczynek na lodach (o tak tego mi było trzeba!) O 19 wsiadamy w pociąg, o 21 jesteśmy na Piotrowicach. Nareszcie! Fajny dzień, ale jednak trochę za gorąco.
FILMIK POŹNIEJ :)


  • Przejechałam 32.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze jeden weekend

Poniedziałek, 28 maja 2018 · dodano: 28.05.2018 | Komentarze 1

Zwariuje 3 weekend z kolei totalna lipa z jazdą. TOTALNA. Chodź Boże Ciało będzie rowerowe, bo w weekend znów rodzina przyjeżdża. 4 weekendy pod rząd coś. Masakra.

Niedziela.
Aby uratować resztki weekendu to do Tychów tak najkrótszą drogą.
Po drodze postój w Browarze bo musimy się dopytać o jedną rzecz.
Zostało niecałe 2,5 msc do tego wydarzenia, ale wiadomość która do nas dotarła bardzo nas ucieszyła :)
Później na basen do Rodziców Kamila.


  • Przejechałam 92.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z Częstochowy

Poniedziałek, 21 maja 2018 · dodano: 21.05.2018 | Komentarze 0

Powrót z Częstochowy do Katowic. Po odebraniu rowerków z serwisu. Mieliśmy jechać pociągiem. Nie wiem jakim cudem zostawiając rowery w Częstochowie i stroje byliśmy pewni, że zostawiliśmy też rękawiczki, kaski i pokrowiec i nawigacje. No cóż jednak ryzykujemy. Ja znajduje stary kask w piwnicy. Jakoś jedziemy..

Wyjeżdżamy dość wcześnie co by nadrobić braki z zeszłego tygodnia, gdzie raz samopoczucie nie pozwalało, a drugi raz pogoda.
Standard Poraj, Masłońskie, Żarki, Pustkowie Lgockie, Pińczyce, Nowa Wioska, Dąbrowa ;) Tutaj wreszcie robimy sobie odpoczynek w "Pod Papugami" posilamy się ciemnym i gofrem :) Po prawie godzinnej przerwie ruszamy dalej. Tutaj już standard Będzin, Sosnowiec (stajemy w otwartym sklepie i zakupujemy kiełbaski na grilla). Tutaj rozstaje się ze starym kaskiem który i tak miałam zamiar wyrzucić. Nie mogę jednak inaczej.Brak gąbek daje się we znaki, głowa pulsuje (bolała jeszcze do samego wieczora). Jazda bez kasku - masakra jakbym nago jeździła :D Nie dość ,że czuje się niebezpiecznie to jakoś tak dziwnie. Ale dojechać musimy. Powoli przez Sosnowiec, Borki, Trzy Stawy dotaczamy się do domu.
Fajnie, chodź w cieniu było czasami chłodno... człowiek już się przyzwyczaił do cieplutkiego kwietnia.


  • Przejechałam 80.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice-Czesochowa

Sobota, 12 maja 2018 · dodano: 12.05.2018 | Komentarze 0

Bez historii. Odwiedzić tatę w Częstochowie. Nawet wyjazd po 5 rano i przyjazd do Cze-wy o 9 nie uchronił przed ruchem i idiotami wyprzedzającymi na gazetę. 
Następnie zawieźć rower do serwisu.