Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

201km-

Dystans całkowity:1032.07 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:29:31
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:206.41 km i 9h 50m
Więcej statystyk

Żywiec, Ustroń

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 02.08.2016 | Komentarze 1

Kolejna sobota z trzycyfrowym dystansem. Wyjazd o 6 rano i standardowo kierujemy się lasami w stronę Andrychowa.  Poźniej przełęcz kocierska, nie podjechana na raz. Niestety upał dawał się we znaki. Zjazd do Żywca tam chwila przerwy. Dalej kierujemy się na azymut -poźniej GPS do Szczyrku. Super droga, spokojna, mało aut. Gora-dół.. wolę taką niż cały czas pnącą się w górę. W Szczyrku na przelęcz Karkoszczonka- chwila wspinania, wpychania rowerów. Poźniej już super terenowo-asfaltowy zjazd do Brennej. W Ustroniu jesteśmy dopiero na 16. Robimy sobie 1,5 h przerwy. Postanawiamy wracać. Do Pszczyny jedziemy bez odpoczynku. Tam postój na rynku i lasami po ciemku na Piotrowice. W domu jesteśmy o 24, zadowoleni, spaleni od słonca i zmęczeni.. super dzień.
Dwa województwa
Cztery większe miasta: Andrychów, Żywiec, Ustroń, Pszczyna..
piękne widoki. Góry było widać jeszcze w Pszczynie :)


  • Przejechałam 200.40km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbita 2016

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0

Orbita 2016. Nic nie poszło po mojej mysli..
ale od początku. Jadąc na orbitę zaliczam dzwon, bo jakiś chłopak na ścieżce zajeżdza mi drogę. Kończy się na upadku i nabiciu żebrami na róg. Ledwo dążymy na spotkanie przy altanie, a mnie całą orbitę ciężko się bierze oddech. Normalnie nie było problemu, ale na rowerze jednak trochę bolało.
Zrobiliśmy jedno kółko, dużo gorzej niż w zeszłym roku. Grube opony jednak bardziej dały o sobie znać, nie udało się złapać na kółko żadnej grupy. W altanie meldujemy się o godz 00:16.  Pół godziny odpoczynku i ruszamy.. z kolegą (przepraszam nie pamiętam nicku) Robi mi się zimno, poprzednia mało przespana noc daje się we znaki. Pierwsze 50 km nawet średnia rośnie, ale poźniej jest tylko gorzej. Od Choronia potrzebuje już co 10 km przerwy. W Olsztynie łapie problemy z łańcuchem i ok 30 min próbuje się zebrać do dalszej jazdy. Wiem już, że nie ma to sensu. Z rudnik zjeżdżamy promieniem do Częstochowy, a później załatwiamy jeszcze dwie sprawy.  Przy okazji po drodze w okolicy Olsztyna znaleźliśmy 7 dosyć dużych kani, które przydają się na obiad...Na przyszłość będzie 300,  więcej treningu i się uda, opon jednak nie zmieniam :P
Na trasie orbity ok 185km
Razem 200 km


200 km niby dużo, a jednak mało. Wracam do domu, smaruje żebra maścią i zasypiam, a bolą jeszcze do dziś...



Ojców

Czwartek, 12 września 2013 · dodano: 12.09.2013 | Komentarze 1

Kraków w dwie strony nie teraz.. ale Ojców czemu nie? razem z Kamilem. Tam przez Poraj, Myszków, Zawiercie, Klucze, Olkusz tutaj pierwszy krótki postój, dalej przez Pieskową Skałę do Ojcowa kawałek Doliną Prądnika. Chwila oddechu przed bramą Krakowską i powrót przez Wolbrom i Pilicę. Oj góreczki tam trochę wykończyły ;)
Do życiówki brakło niecałe 5 km, szkoda ale znów nie było czasu dokręcić.
Trasa w miarę przyjemna pomijając kilka sytuacji przez które po pewnym czasie strach było jechać. Dwa razy uciekamy na pobocze przez kierowców wyprzedzających bezmyślnie, a na zjeździe w Wolbromiu jakiś idiota wyjeżdza z posesji nie ustępując pierwszeństwa.. całe szczęście, że drugi pas był wolny i udało się uciec 3 cm przed maską. Przez takich to aż strach jeździć ;/
W Pieskowej Skale © kasik

Brama Krakowska © kasik



Katowice 1000

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0

Trasa miała wyglądać zupełnie inaczej ;) No i miała być setka, a nie dwie ;)
Zaczęło się pechowo dętka zaraz za tabliczką Częstochowa , dostaje też telefon, że Kamil zerwał łańcuch i w Tarnowskich Górach się nie spotkamy.. to kierunek Kaaatowice. Przez Woźniki standardowo. Fajny mały ruch na drogach, dało się jechać.
W międzyczasie trochę kręcenia się po Katowicach. Następnie na Ligotę, powrót lasami na Chorzów i Katowice. Stamtąd przez Sosnowiec, Czeladź, Będzin do Dąbrowy na pyszne Sushi ;p Miał być powrót pociągiem. Ale.. "tylko do Zawiercia".. i dalej pooooszło, a że pod domem licznik pokazał 190 km to jeszcze miasto... :)
No i stuknął mi 1 tys w miesiącu, a tu dopiero połowa :)
Sushi w restauracji "origami" :) © kasik




Peta Orbita 2012

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 15.07.2012 | Komentarze 1

Peta Orbita 2012 to idea przejechania 500 km w 24h. Dla mnie nie takie wyczyny, więc razem z Rassta pojechaliśmy pociągiem do Włoszczowej i tam start w stronę Secemina.Zmiana na 1,6 cieniutkie , a żeby było łatwiej ;) Jechało się początkowo bardzo przyjemnie, jedynie roboty drogowe troche spowalniały jazdę. Praktycznie zero wzniesień tylko jakieś pagórki. Droga prawie pusta jechaliśmy sobie we dwójkę spokojniutko(chciałam sprawdzić siebie, a nie scigać sie ). Średnia do Pradły przez zawierciem wynosiła 25,2km/h nooo i się zaczęło. Już pierwszy podjazd uświadomił mnie, że łatwo nie będzie wjeżdzałam 13-14km/h ,a pod sam koniec to już 10km/h. Na następnym pagórkach było już lepiej ale średnia spadła to 23,5km/h i tak już się trzymała do samego Brynka. Po drodze w Zawierciu mija nas pierwsza osoba z Orbity,a następnie trójka na szosach przed Tarnowskimi Górami. W Centrum oczywiście błądzimy i tracimy dobre 15 min. W końcu głodni, Rassta lekko poobijany po małej wywrotce( przez mądrego rowerzyste który wyprzedzając wjeżdza nam przed same koło;/) docieramy do Brynka. Po chwili odpoczynku i uzupełnieniu płynów ruszamy dalej z zamiarem dotarcia do Lublińca na pociąg. Znaki nas informują o objeździe (ruszyliśmy prosto z nadzieją , że na rowerze się przebijemy) niestety miły Pan mimo przejscia bokiem nie pozwolił nam iść dalej. Trzeba było się wracać do Skrzyżowania w Brynku (spod samego Lublińca) i na 907 do Częstchowy (bo nie było co liczyć na to, że zdążymy na pociąg) Lekko zmeczeni i wyczerpani jedziemy 907 do Częstochowy. W Boronowie wita nas kolejna niespodzianka "Objazd do Konopisk" nie chcąc sie już wracać nie próbujemy przedrzeć się tylko ciśniemy na Herby i 43 do Częstochowy. Powrót przez Mickiewicza do domu na Raków. Licznik wskazuje 214,67 i średnią 23,3km/h Zmęczeni ale zadowoleni :)
Jeszcze przed Orbitą © kasik

W szczekocinach ? © kasik

Upragniony wjazd do Częstochowy po ponad 200km © kasik