Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:38628.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:574:21
Średnia prędkość:19.59 km/h
Maksymalna prędkość:65.50 km/h
Liczba aktywności:632
Średnio na aktywność:61.12 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • Przejechałam 101.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek w Pilicy. 4 tys w sezonie.

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 1

Mieliśmy w planach coś dłuższego, ponieważ od kilku weekendów coś wypadało. Wstępnie w planach ok 150km i Zamek w Pilicy oraz Ruiny pałacu Moserów w Wierbce. Upał dziś straszny. Trudno się przestawić nagle z 15 stopni na 25. Jedziemy sobie jakimiś wsiami, przez Kuźnicę Błędowską. Trochę błądzimy, trochę prowadzimy, lądujemy w krzakach (jak zawsze :D). W międzyczasie już rezygnuje z Ruin Moserów. Na dziś Pilica wystarczy. W Chechle przy sklepie robimy przerwę. I dobrze bo tu się zaczyna najlepszy kamienisty podjazd. Widząc go aż tracę motywacje ale o dziwo od zeszłego roku dużo się zmieniło i nauczyłam się jeździć pod takie podjazdy na "przełajowych przełożeniach". Dojeżdżamy do Pilicy, robimy kilka fotek i kierujemy się w stronę Kluczy.  Jedzie się fajnie, nogi nawet podają. Chcemy na chwilę stanąć uzupełnić bidon. I się zaczyna...
Kamil czuje jak opada mu przednia opona. Flak.... Znajdujemy kolec w oponie. Zmieniamy, próbujemy napompować i... D...
Pompka się nam popsuła. Właściciel sklepu obok chciał pomóc, ale niestety nie posiada nic na cienkie wentyle. Po kilku próbach decydujemy się iść na pociąg do Olkusza, bo to najbliżej. Ja po 2 km jadę co by szybciej tam dotrzeć, zahaczyć o bankomat i kasę biletową, a Kamil dalej idzie.  Po drodze nawet jedzie szosowiec, ale nie raczy się zatrzymać na wołanie i machanie rękami...
Jedziemy pociagiem do Katowic. Na szczęście na peronie znajdujemy rowerzystę która użycza pompki, jednak mimo wszystko nie decydujemy się wracać rowerami. Nie mamy już zapasu dętek ani pompki przecież ;) Ale chociaż z dworca z Kato można było dojechać.











DPD

Poniedziałek, 16 lipca 2018 · dodano: 20.07.2018 | Komentarze 0



  • Przejechałam 65.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Gródek

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 15.07.2018 | Komentarze 1

Długi weekend. Czwartek i piątek wolny.
Jednak w czwartek bawiliśmy się w Energylandii, a piątek i sobotę byliśmy u koleżanki na wsi.
Dziś trochę czasu, jedziemy wreszcie zobaczyć Park Gródek w Jaworznie.
Najpierw przez Rybaczówkę, Mysłowicką, przez piachy do Jaworzna.
Dosłownie chwila przerwy, kilka fotek.
Wracamy przez Mysłowice i Granicę Wesołej na osiedle na obiad. I do domu,
Fajnie wykorzystać chociaż parę wolnych godzin.





  • Przejechałam 72.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warowni Pszczyńskich Rycerzy

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Do Warowni Pszczyńskich Rycerzy. Wpłacić zaliczkę.
Bez komentarza. Mam nadzieje, że teraz już nam wszystko wyjdzie. 
Jedziemy ze szwagrem, teściem i Kamilem. Wszystko ładnie pięknie aż przed Kobiórem czuje nagle jak zarzuciło mi tylnym kołem, ale bardzo ostro. Ledwo opanowuje rower i czuje jak "siedzę tylnym kołem na ziemi".  Dętka. Pierwszy raz od kupna Meridki tylna ;). Zmęczyła się po 6700 km ;). Rozerwana 1cmx1cm. Zmieniamy, niestety zapas chyba fabrycznie walnięty. Na szczęście mamy jeszcze dwie :). Zmieniamy, przejeżdżam 2-3 km. Koło bije... eh. Znów powietrze spuszczamy i ustawiamy dętkę. Teraz jest ok.
Przedzieramy się przez Kobiór, park w Pszczynie. Ludzi masa. Następnie kawałek wojewódzką do Warowni.
Rozmowa  z menagerką i wracamy. Przez Studzienice (postój w cieniu przy sklepie :))
Następnie do Tychów na kebsika ;p Jeszcze chwilę wcześniej ciśnienie osiąga swój poziom max. Laseczka jedzie lewą stroną, widząc kogoś z naprzeciwka nie raczy zjechać, a co tam. Ty wyjedz na trawę.. nawet upomnienie jej nie daje nic. Następnie gościu jedzie od lewej do prawej. Dzwonimy co by zjechał, a Pan zjeżdza na lewo bliżej środka i staje na środku ścieżki. Brawo! Karta na rower powinna być OBOWIĄZKOWA. Niektórzy ludzie nie powinni z rowerem wychodzić z domu bo stanowią zagrożenie.
Po obiadku przez Wilkowyje dotaczamy się do domu.


  • Przejechałam 30.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinnie

Niedziela, 1 lipca 2018 · dodano: 02.07.2018 | Komentarze 0

Pogoda starszy więc tylko ze szwagrem i teściem krótko. Dwa razy przez Trzy Stawy do Parku Chorzowskiego na Jagodowe. Co chwilę kropi i się chmurzy. Miło się ruszyć mimo wszystko.


  • Przejechałam 145.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Slezskoostravský hrad i Zámek Fryštát

Sobota, 30 czerwca 2018 · dodano: 02.07.2018 | Komentarze 0

Na koniec miesiąca, tak co by 1000 wpadło.
Po całym tygodniu deszczy wreszcie sobota w miarę. Wybieramy się do Ostrawy.
Jedziemy najpierw lasami na Kobiór, Brzeźce Koło Jeziora Łąka, Wisła Wielka, Strumień (tutaj stajemy na chwilkę na rynku), Rychułd, Pruchna , Kończyce Małe (bokami przez park). Tutaj przekraczamy granice.
Najpierw jedziemy na Zámek Fryštát - robimy kilka zdjęć. Oglądamy rynek. Kierujemy się częściowo bocznymi, częściowo głównymi drogami (ale nie ma źle ani razu nikt nie wyprzedza na gazetę) na Slezskoostravský hrad czyli Zamek w Śląskiej Ostrawie. Jest akurat jakiś dzień otwarty i wstęp na zamek jest darmowy. Trwają jakieś koncerty. Siadamy, trochę sluchamy ;) W końcu nachodzi nas ochota na Czeskiego Radegasta. Kosztuje 37 koron, a mamy akurat ostatnie 40 (cóż jedno na pół). Zadowolona proszę jednego i tu się zaczyna...
Pani mówi coś, że za mało. Nie rozumiem o co chodzi. Przychodzi  drugi Czech, pokazuje szklankę, pokazuje mało. Tłumaczy na translatorze w telefonie "Filiżanka kosztuje" myślę o co chodzi? Nie załapaliśmy, że o kaucje ponieważ kubki wyglądały jak zwykłe plastiki.
W końcu jakaś Czeszka tłumaczy po angielsku no wreszcie zrozumieliśmy :) Nie mieliśmy więcej, ale uprzejma obsługa pozwoliła nam wypić przy stoliku niedaleko i kaucji nie pobrali. Poźniej po otrzymaniu kubka, skapłam się, że to nie taki zwykły plastik tylko dosyć twardy. Po krótkiej przerwie i posileniu się, wracamy do Polski. Kierujemy się na Rychwałd i Lutynię Dolną. Na wyjeździe z Ostrawy czekają nas dosyć podjazdy, pod ostatni już nie wyrabiam i prowadzę. Jedziemy następnie jakimś szlakiem zielonym pieszym. Zapatrzyłam się na jeziorko i.... wpadam do dziury. Nie dużej, ale nadgarstek przyjmuje uderzenie (jak wiadomo w przełaju amora nie ma). Nic się poważnego nie stało, ale rękę obiłam dosyć. Do końca wycieczki opieram na kierownicy praktycznie tylko jedną rękę. Pod sam koniec się kusimy na jeszcze jednego Radegsta (po drodze wypłaciliśmy jeszcze korony)  27 koron jedno, a tym razem jeszcze lepsze.
Siedzimy w fajnym ogródku, odpoczywamy. Po przerwie kierujemy się w stronę granicy którą przekraczamy w polu kukurydzy. Łaziska, Podbucze. Tutaj zapada decyzja , że kierujemy się do Rybnika na pociąg. Teoretycznie to tylko 30 km różnicy pociąg- dom, ale dzisiejsza trasa już i dała popalić. Marlkowice, Jankowice i.. Rybnik Paruszowiec. Na stacji dwójka ludzi pijanych przebywa się i demoluje stacje (niektórzy powinni mieć kategoryczny zakaz picia) Czekamy 30 min i wsiadamy w pociag.
Fajny dzień.

Tutaj przekraczamy granicę.

Rynek Frysztat

Zamek Frysztat

Zamek Ostrawa

Podjazdy są.. :)

Granice przekraczamy w polu kukurydzy :)


  • Przejechałam 32.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikoszewo- Gdańsk. Na pociag.

Wtorek, 19 czerwca 2018 · dodano: 20.06.2018 | Komentarze 1

Po trzech dniach bez roweru wsiadamy. Już nic nie boli. Jedziemy na prom Mikoszewo-Świbno. Przedzieramy się na drugą strone i jedziemy ścieżką rowerową stronę Gdańska na pociąg. W Gdańsku przedarcie się przez stare miasto na pociąg. Wieczorem jeszcze z Katowic do domu na Piotrowice.

Wspaniały wypad. Obyło się bez żadnych poważnych awarii (1 dętka Kamila). Co najbardziej bolało? Ręce przy nadgarstkach. Nawet nie nogi. Na drugim miejscu tyłek ;). Było fajnie, zobaczyłam całe pola sadów, kukurydzy i kapusty. Fajna droga, ale nie warto trzymać się bezpośrednio przy Wiśle. Przy samej Wiśle są główne drogi.
Nad morzem zwiedziliśmy jeszcze pieszo Gdańsk, pobliski Jantar no i spełniłam swoje największe nadmorskie marzenie- galop po plaży. Było cudownie.
Do tego straciłam 9 cm w talii i 5 cm w tyłku ;)

FILMIK WRZUCĘ NIEDŁUGO. PÓKI CO WRZUCAM NIŻEJ FOTKI :)


  • Przejechałam 78.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad morze. Odcinek Laskowice- Mikoszewo

Piątek, 15 czerwca 2018 · dodano: 20.06.2018 | Komentarze 0

Ostatni dzień. Zbieramy się ok 7.  Głaskamy jeszcze miejscowe koty grubaski. Przedzieramy się przez piachy aby się wydostać z wioski. Nowy Targ, Stary Targ w stronę Malborka. Chcemy zwiedzić zamek, ale 20 min po otwarciu jest już chyba ze 100 autokarów i nie było by jak zostawić rowerów. Oglądamy więc "z boku". Zamek jest ogromny robi wrażenie.  Stajemy posilić się w Maku. Szukamy noclegów nad morzem.  Gdyby nie roweru, udało by się za pierwszym razem. Rozbawiają mnie ludzie którzy na pytanie "Czy można bezpiecznie zostawić rowery?" mówią "ależ oczywiście można wprowadzić na posesje nawet stojak mamy". No dziękuje za łaskę , że na posesje można wprowadzić... w końcu po 4 telefonie znajduje się Pan który oferuje zamknięcie ich w garażu. Nie płacimy drogo 80 zł/noc.  Dalsza droga bez historii: Nowy Staw, Dworek, Drewnica, Przemysław. Odliczamy ostatnie km iiii.... morze. Super chociaż nie ma już takiej radości jak rok temu. Za rok trzeba będzie pomyśleć o czymś nowym. Wracamy, zakwaterowanie i zostawiamy rowery na 3 dni w garażu. Zwiedzamy pieszo. Chodź przez 3 dni zrobiliśmy 50 km pieszo. My nie odpoczywamy, nie potrafimy ;)

Zamek w Malborku



  • Przejechałam 110.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad morze. Odcinek Toruń- Laskowice

Czwartek, 14 czerwca 2018 · dodano: 20.06.2018 | Komentarze 2

Pozwalamy sobie wyjechać poźniej. Miało być dzisiaj mniej km. No ale... Ciśniemy do Torunia przez Skąpe, Lipinek , Lisowo. Mamy szczęście znów nie pada. W Katowicach w tym czasie pada codziennie ;) Dziś sady, zamieniły się w pola kukurydzy i zbóż.Wjeżdzamy na punkty widokowe Grudziądza. Jest pięknie  Oglądamy Twierdze i Bramę Wodną. Szukamy czegoś do jedzenia, jesteśmy potwornie głodni a jakiś Pan gdy dowiaduje się, że jesteśmy z Katowic opowiada całą historię swoich dziadków z wojny. Jemy na rynku w obiadach domowych. Dziś mam jakiś kryzys. Najchętniej bym tu została. Szukamy noclegu. masakra wszystko w Kwidzynie zajęte (w to nie wierzę pewnie nie chcieli na jedną dobę) albo +150 zł.  Znajdujemy coś w końcu za 110 zl. Mamy jeszcze 35 km. Nie wiem skąd znalazłam podkłady siły żeby tam dotrzeć. To już było przekroczenie granicy gdzie nie czuje się nic. Przejeżdżamy albo przez piachy obok jakiegoś małego starego lotniska, dalej kamieniste drogi. Komary tną niemiłosiernie. Zatrzymujemy się pod jakimś sklepem co by mieć kolacje i śniadanie. Miejscowi zaczepiają, w sklepie prawie nic prócz piwa i batonów i chipsów. Nie lubię aż takich totalnych wioch.  Odliczamy ostatnie km. Rower ślizga się na piachu. Nie możemy się zatrzymać bo owady nas zeżrą. Odczepiają się dopiero po zużyciu CAŁEGO Off-a. Cóż genialnie. W końcu dotaczamy się na kolejne totalne zad*pie. Okazuje się, że to sala weselna. Tym razem luksus bo mamy kawę i herbatę w cenie. Miły właściciel. Chowamy rowery chociaż nie wiem który złodziej by tu trafił naprawdę :D. Jest mega wygodnie, kąpiemy się i zasypiamy. Jutro cel.




Ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły- Grudziądz.




  • Przejechałam 112.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Morze. Odcinek Płock-Toruń

Środa, 13 czerwca 2018 · dodano: 13.06.2018 | Komentarze 0

Dziś spałam dobrze. Było wygodnie. Wreszcie. Wyjeżdżamy przed 7. Jedziemy na śniadanie do Maka. Pyszna kawa stawia na nogi. Wydostajemy się z Płocka ścieżką rowerową. Jeszcze tylko jakiś dzieciak wpada mi prawie pod koła bo jedzie w słuchawkach. Wreszcie las... dla odmiany od sadów (na które zaczęłam już narzekać z powodu monotonii zaczynają się piachy). Postanawiam się już nie odzywać , a przynajmniej nie otwierać buzi jeżeli mam na coś narzekać. Przewracam się na piachu, a końcówka siodełka wbija mi się w miejsce pod kolanem od tyłu. To boli. Bardzo. Boli jeszcze dobre 3 dni. Kierunek Maszewo, Maliszewo, Czarne. Omijamy Włocławek bo on też się wiąże z jazdą głównymi, albo dużym nadrabianiem. Znów uciekamy przed deszczem. Pożywiamy się świeżymi bułkami w Lewiatanie z szynką, serem i ogórkiem. Planujemy stanąć na obiad w Toruniu.  Nagle zaczynają się takie piachy, że co chwilę prowadzimy. Niby szlak czarny rowerowy, a nie da się jechać. Pokazuje mi jeszcze 15 km tego szlaku. Odpuszczamy i jedziemy na prom na Nieszawę. Tym razem płacimy tylko 1 zł od osoby. Taniocha ;)  Kierujemy się ścieżkami rowerowymi w stronę Ciechocinka. Ładne uzdrowiskowe miasteczko. Jedziemy przez park i tężnie solankowe. Tutaj chwila przerwy na truskawki i przeczekujemy chwilową ulewę. 10 min szukamy noclegu. Znów trafiam za pierwszym razem. Mam szczęście które następnego dnia się skończy. Śpimy dziś na statku przy starym mieście. 100 zł za dwie osoby to zaskakująco niska cena jak na te lokalizacje. Kawałek 91, ale na szczęście mamy szerokie pobocze. Podziwiamy panoramę Torunia i kwaterujemy się. Idziemy zwiedzać stare miasto i zjeść w knajpce po Rewolucjach Magdy Gessler. Pyszna włoska oliwa, pyszna pasta. Mniam! Po odpoczynku zaczynam dopiero czuć dzisiejszą kontuzje. Ledwo idę. Boli. Po zwiedzeniu najważniejszych punktów idziemy spać na łajbie. Podziwiamy pięknie oświetlona Wisłę z pokoju. Jest piękne.

Prom Nieszawa

Park Ciechocinek


Tężnie Solankowe- Ciechocinek

Panorama Torunia

Widok z tarasu ze stateczku na którym spaliśmy.

Stare Miasto- Toruń.