Info
Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestatsWięcej o mnie. Sezon 2021 Sezon 2020 Sezon 2019 Sezon 2018 Sezon 2017 Sezon 2016 Sezon 2014 Sezon 2013 Sezon 2012
Mój rower
Archiwum bloga
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad3 - 0
- 2022, Październik8 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień17 - 0
- 2022, Lipiec12 - 0
- 2022, Czerwiec7 - 0
- 2022, Maj8 - 0
- 2022, Kwiecień15 - 0
- 2022, Marzec17 - 0
- 2022, Luty5 - 0
- 2021, Grudzień4 - 0
- 2021, Listopad15 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień15 - 0
- 2021, Sierpień9 - 0
- 2021, Lipiec13 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj12 - 0
- 2021, Kwiecień14 - 0
- 2021, Marzec12 - 0
- 2021, Styczeń3 - 0
- 2020, Grudzień7 - 2
- 2020, Listopad7 - 0
- 2020, Październik12 - 0
- 2020, Wrzesień5 - 2
- 2020, Sierpień3 - 0
- 2020, Lipiec9 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 3
- 2020, Maj1 - 0
- 2020, Kwiecień8 - 3
- 2020, Marzec12 - 0
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień12 - 2
- 2019, Listopad9 - 0
- 2019, Październik10 - 2
- 2019, Wrzesień6 - 0
- 2019, Sierpień7 - 0
- 2019, Lipiec11 - 0
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj11 - 1
- 2019, Kwiecień14 - 4
- 2019, Marzec10 - 0
- 2019, Luty2 - 1
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad6 - 0
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 0
- 2018, Sierpień10 - 1
- 2018, Lipiec12 - 2
- 2018, Czerwiec13 - 3
- 2018, Maj13 - 3
- 2018, Kwiecień23 - 2
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 0
- 2018, Styczeń15 - 0
- 2017, Grudzień7 - 1
- 2017, Listopad10 - 0
- 2017, Październik12 - 0
- 2017, Wrzesień14 - 3
- 2017, Sierpień8 - 0
- 2017, Lipiec24 - 5
- 2017, Czerwiec24 - 7
- 2017, Maj23 - 9
- 2017, Kwiecień14 - 4
- 2017, Marzec5 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Grudzień3 - 2
- 2016, Listopad6 - 1
- 2016, Październik4 - 1
- 2016, Wrzesień10 - 0
- 2016, Sierpień7 - 1
- 2016, Lipiec3 - 1
- 2016, Czerwiec2 - 0
- 2016, Maj7 - 0
- 2016, Kwiecień9 - 2
- 2016, Marzec8 - 2
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń5 - 0
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2014, Grudzień4 - 5
- 2014, Listopad2 - 1
- 2014, Październik8 - 1
- 2014, Wrzesień8 - 5
- 2014, Sierpień10 - 4
- 2014, Lipiec13 - 6
- 2014, Czerwiec13 - 11
- 2014, Maj13 - 7
- 2014, Kwiecień16 - 8
- 2014, Marzec20 - 3
- 2014, Luty10 - 2
- 2014, Styczeń11 - 4
- 2013, Grudzień19 - 17
- 2013, Listopad22 - 7
- 2013, Październik30 - 23
- 2013, Wrzesień19 - 8
- 2013, Sierpień26 - 6
- 2013, Lipiec22 - 10
- 2013, Czerwiec26 - 14
- 2013, Maj21 - 11
- 2013, Kwiecień16 - 6
- 2013, Marzec11 - 5
- 2013, Luty7 - 4
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Grudzień10 - 6
- 2012, Listopad11 - 12
- 2012, Październik14 - 5
- 2012, Wrzesień21 - 7
- 2012, Sierpień20 - 7
- 2012, Lipiec24 - 3
- 2012, Czerwiec15 - 9
- 2012, Maj18 - 2
- 2012, Kwiecień17 - 4
- 2012, Marzec12 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
101km-
Dystans całkowity: | 13192.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 250:30 |
Średnia prędkość: | 19.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.50 km/h |
Liczba aktywności: | 107 |
Średnio na aktywność: | 123.30 km i 6h 06m |
Więcej statystyk |
- Przejechałam 131.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Racibórz, Wodzisław. Pchaj auto.
Piątek, 8 września 2017 · dodano: 09.09.2017 | Komentarze 1
Cały tydzień leje, na piątek zapowiadali ładne prognozy więc jak tu nie wziąć wolnego?Na takie dni zostawiam trochę urlopu.
Ruszamy o 7 jest rześko, ale słoneczko grzeje.
Ciśniemy przez Mikołów i Łaziska w stronę Rybnika obejrzeć zabytkową kopalnię "Ignacy"
Najpierw oglądamy Maszynę Wyciągową, a później wchodzimy na wieżę widokową za drobną opłatą.
Widoki wspaniałe, nawet widać zarysy gór. Chwila odpoczynku, drugie śniadanko.
Następnie kierunek Wodzisław i Baszta rycerska. Niestety tutaj można oglądać tylko z zewnątrz.
Kolejne 25 km dalej mamy ruiny zamku w Tworku. Tutaj także ogrodzone i można oglądać z daleka :(. Szkoda.
Ostatnie 12 km do obiadku. Jedziemy na rynek do Raciborza i posilamy się hamburgerami 100% wołowinki z pysznym ananasowym chutney. Oczywiście pijemy co lokalnie najlepsze ;) Godzina odpoczynku, lecimy zobaczyć jeszcze browar. Spadamy z tego miasta kompletnie nieprzyjaznego rowerzystom. Co z tego, że ścieżka skoro za chwilę pasy i "prowadź rower". Czekam na to aż w strefie zamieszkania będzie napis "pchaj auto" Co to w ogóle ma być? Ja rozumiem, że niektórzy nie myślą wjeżdżają na pasy z prędkością >25 km/h i kierowcy ciężko zobaczyć takiego, ale tu potrzeba edukacji , a nie zakazów.
Dalej lasami do Rybnika. W centrum walka o przetrwanie (kocham jeździć po nieznanych miastach...)
Filmik z wycieczki wstawie w ciągu 23dni.
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem
- Przejechałam 150.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Góra Św Anny
Sobota, 26 sierpnia 2017 · dodano: 27.08.2017 | Komentarze 0
Wreszcie dłużej po "pieszym" urlopie.Wg polecenia kilku osób wybrałam się wczoraj (26.08) na Górę Św. Anny. Akurat w piątek mnie złapało przeziębienie, ale jakoś walczyłam :) 150 km pykło, a po drodze zobaczyliśmy: Zabytkową Stację Kolejki Wąskotorowej w Rudach, Pocysterki Zespół Klasztorny w Rudach (ale tylko "z wierzchu" - zakaz wjazdu do Parku Rowerem, a w szosowych SPD niezbyt fajnie się łazi), Ruiny Zespołu Parkowo-Pałacowego w Kędzierzynie, Góra św Anny, a w drodze powrotnej Pałac Biskupów Wrocławskich w Ujeździe (przy okazji zjedliśmy w pobliskiej smażalni rybkę). Na sam koniec udaliśmy się na radiostacje w Gliwicach i z Gliwic do Katowic już nam pomógł pociąg :)
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem
- Przejechałam 148.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamek Tęczyn i Punkt Widokowy "Czubatka"
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 0
Wreszcie cały weekend piękna i optymalna pogoda. Wstajemy o 6 i o 7 wyjeżdżamy. Kierujemy się najpierw na Zamek Tęczyn w Rudnie. Jedziemy przez Imielin i Chrzanów. Odrobinę błądzenia w lasach. Zwiedzanie kosztuje tylko 7 zł, a w cenie jest jeszcze przewodnik. Super :) Zwiedzamy zamek, słuchamy przewodnika który opowiada bardzo ciekawie. Z zamku widać całe pasmo Beskidów,a podobno z wierzy nawet Tatry (niestety ja nie dojrzałam :). Po odpoczynku i kanapce, jedziemy dalej na wzgórze Czubatka. Kierujemy się w stronę Olkusza i podjazdem 6% na Czubatkę. 5 km drogi 791 wystarczyło żeby mieć 3 niebezpieczne sytuacje (jak ja mogłam kiedyś jeździć głównymi drogami ??!?!) Na Czubatce odpoczynek. Trochę podziwiamy (ale szybko się zbieramy bo chmara dzieciaków drze się jakby ich obdzierali ze skóry i nawet myśli własnych nie słyszę....). Jedziemy na obiad do Karczmy Bida w Bolesławiu (akurat niedawno otworzyli po pożarze). Jemy jak zwykle porcję dla słonia (ja po 3/4 pasuje. Chyba nie ma tam osoby która by zjadła zupę [bo podają ją w takiej misce w której ja bym zmiesciła dla trzech osób] i drugie, dla mnie nawet to drugie to gdzieś o połowę za dużo :P) i cieszę się, że w ogóle mamy do domy 45 km bo gdybym miała się położyć to bym pękła. Wracamy przez Stare Maczki, Sosnowiec, Giszowiec do domu. Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem
- Przejechałam 130.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Trójstyk Granic
Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 0
Sobota bez rowerowa, niedziela na szczęście cały dzień dla nas.Ruszamy z Katowic i jedziemy spokojnie przez Tychy, Kobiór i Pszczynę do Goczałkowic. Za zaporą dalej Iłownica, Skoczów, Ustroń. Po 70 km robimy pierwszą przerwę na malinki i bułeczkę ;). Jedziemy dalej na Trójstyk granic. Mieliśmy jechać główną drogą pod Kubalonkę, ale wpadł nam głupi pomysł jechania bokami.. Tak pionowo , że przełożeń brakło. 1 km czy 2 wpychania. W końcu wyjeżdżamy na jakąś normalną drogę. Trochę 8% , trochę 10% podjazdów. Dojeżdżamy na Trójstyk kilka fotek, odpoczynek, znów bułeczka. Trzeba wracać. Jestem już padnięta , a czeka jeszcze podjazd pod Kubalonkę (tym razem od drugiej strony). No.. prawie się udało 700 metrów przed szczytem jednak mała przerwa się przydała. Na Kubalonce skręcamy nad Jezioro Czerniańskie i Rezydencję prezydenta RP. Mały podjazd, a potem zjazd , że aż palce bolą od trzymania hamulców. Zjeżdżamy (nie bez problemów korki dzisiaj ogromne pełno blacho smrodów wszyscy podwieźli by dupę jak najbliżej), zjeżdżamy więc na Wisłę i zza zakrętu pojawiają się gówniarze jadący lewą stroną... ledwo hamuje. Krótka wymiana zdań.. Wkurzona już bo ani ulicą, ani tędy niebezpiecznie. Dojeżdżamy do Ustronia na naleśniki. Po obiadku ładujemy się do pociągu. Wymęczyłam się..
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem
- Przejechałam 127.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Katowice-Świnoujście cz4
Poniedziałek, 12 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0
Etap Grodzisk Wielkopolski-Strzelce Kraj. Kryzys... Kryzys.. Kryzys.Dzisiaj mijamy granicę województwa Lubuskiego. Co mam powiedzieć. Chyba mają tam jakieś upodobanie do takich oto ścieżek
Ręce mnie już bolą maksymalnie , bo jednak alu nie amortyzuje w ogóle. Nadgarstki cierpią. Dodatkowo od początku wieje cały czas silnie z północnego -zachodu (i wiało tak przez cały tydzień oprócz czwartku kiedy mieliśmy "wolne). Przewidziałam to (wpis z przed wyjazdu) Ale mniejsza jedziemy do Przytocznej (tym razem jemy obiad w połowie żeby nie popełnić błędu jak w poprzednich dniach. Akurat wcześniej znalazłam na mapie knajpkę gdzie rewolucje robiła Magda Gessler. "Zielona Gęś". Dziś danie dnia sarninka w sosie z kluseczkami śląskimi i surówkami. Nie płacimy drogo jakby się wydawało, ale mnie nie powala. Robiłam już raz dziczyznę w domu i myślałam, że zepsułam bo smakowała tak- nijak. Teraz smakowało podobnie widać tak ma. Po ponad godzinnym postoju ruszamy. Nic nie odpoczęłam. Wiatr jest taki, że pod górkę mnie cofa. Jedziemy do tego centralnie na zachód. Łzy mi się cisną do oczu. W lasach jest trochę odpoczynku od wiatru, jednak piaskownica jak na Jurze. W końcu dojeźdzamy do pięknej miejscowości Santok gdzie już nie daleko do kolejnego przystanku- Strzelce.
Robi się mega zimno, siadamy na chwilę na rynku gdzie znajduje nas koci przyjaciel z okolicznej knajpy. Kamil głaska przez całą naszą posiadówkę, a jak tylko próbuje zdjąć kotek próbuje ugryźć (ah te kotki ;p).
Do pokoju. Myjemy się i zasypiamy....Znów pada w nocy. Mamy szczęście.
Rowerowa opalenizna nie tylko na nogach i rękach :D
Jedne z nielicznych autostrad rowerowych tych asfaltowych.
:)
Sarninka.
Przyjaciel na rynku :)
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem, Wyprawy
- Przejechałam 124.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Katowice-Świnoujście cz3
Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 0
Etap Milicz-Grodzisk Wielkopolski.limit pecha chyba wyczerpany. Chodz nie mowie głośno bo licho usłyszy i pokaze ze jednak nie. Jeszcze 3 dni i 330 km. Wiecej po powrocie..
Lekko po 6 wyjeżdżamy. Niestety musimy zmienić plany. Kierujemy się na Leszno do OBI gdyż zostało nam tylko 10 sztuk trytytek, a gdyby tak bagażnik strzelił trzeba mieć coś zapasowo- żeby chodź do pociągu dojechać. Mijamy granicę województwa Wielkopolskiego. Dubin, Konary, Sobiałkowo, Góreczki wielkie (w sumie płasko ;p) zawsze widząc nazwę takiej miejscowości w okolicach śląska wiem czego się spodziewać. Śmieje się z Kamila trzy razy bo dokładnie trzy razy gdy on sięga po bidon przez drogę przebiega nam sarna :D. No cóż nie dane mu podziwiać leśne zwierzęta :) Wjeżdzamy do Leszna super ścieżką asfaltową i tam ciągniemy do samego OBI. Jestem już mega głodna więc zatrzymujemy się obok w KFC. Chodź normalnie tego nie wybieram- smakowało wspaniale. Po obiadku przez Wilkowo Polskie, Wielichowo kierujemy się w stronę Grodziska Wielkopolskiego. Piachy dzisiaj gorsze niż na Jurze. Nie da się przejechać, zmęczenie daje się we znaki. Rower gdy go prowadzę kilkakrotnie "upada" mi na ziemię. Dotaczamy się do Grodziska i znajdujemy noclegi w "Pub Derby" właściciele mili, ale bardzo małomówni. Zostawiamy rowery (uff udało się bezpiecznie- bo wcześniej po kilku telefonach bezpiecznie to w korytarzu lub w ogrodzie). idziemy obejrzeć Grodzisk. Przebieram się i zakładam ciemne okulary. Przeglądam się w lusterku- wyglądam strasznie. Oczy mam tak podkrążone jakbym była po imprezie. Co tłumaczy spojrzenie kilku ludzi gdy siedzieliśmy na rynku. Tym razem pijemy kolejne lokalne piwo "Pniewskie". Zjadam przepyszną zupę gulaszową, która stawia mnie na nogi. Następnie idziemy zwiedzać rynek i park (więcej na zdjęciach). Wracamy do noclegów gdzie wchodzimy jeszcze na dół do Pubu właścicieli. Biorę dwa piwa i nie mogę wyjść z podziwu kiedy Pan mówi "7 zł"... 3,5 lane? Pewnie jakieś mieszane. Nic bardziej mylnego oglądamy żużel (akurat leci Leszno-Wrocław), a ja po jednym piwie ( w sumie drugim) czuje jak mi się nogi łamią. Idziemy na górę do pokoju. Zasypiam....
Budzi mnie deszcz o 3 w nocy- leje. Naszęście w nocy. O 6 wstaje wyspana. 6 godzin snu- luksus. Trzeba jechać dalej.
Drogowskaz w lesie :)
W Grodziskim parku.
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem, Wyprawy
- Przejechałam 162.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Katowice- Świnoujście cz1
Piątek, 9 czerwca 2017 · dodano: 09.06.2017 | Komentarze 0
Etap Katowice- Namyslow.No to zaczynamy... wstajemy po 6, by po 7 wsiąść na rowery. Ostatnie pakowanie, jeszcze tylko do bankomatu i ruszamy.
Przedzieramy się jak najszybciej przez Śląsk co by wyjechać ze znanych scieżek. W Bytomiu nastawiamy nawigację i już zdani na google jedziemy :) Trasa w skrócie to:
Mnichów, Zakrzów Turawski, Laskowice, Stare Budkowice, Grabice , Domaradz, Namysłów.
Nie ma praktycznie głównych dróg, tylko szutry..
Pierwsze 90 km jedzie się tak wspaniale , że nie robimy żadnej przerwy. Do czasu.. słyszymy nagle donośne "łup". Szybkie oględziny- wszystko działa. Po 5 km jednak coś nie daje spokoju , zaczyna szurać. Przyglądamy się, a bagażnik:
W tym miejscu pęka (cały spaw puszcza). Lekko się podłamałam. Pierwszy dzień i już taka awaria? Kamil ma bagażu zaledwie 13 kg, ładowność bagażnika o 25 kg. Na szęście opaski zaciskowe załatwiają sprawę. Bałam się, że nie na długo- jednak niepotrzebnie. Wytrzymały cały wyjazd.
35 km przed Namysłowem odpoczywam w lesie. Kładę się i nie mogę podnieść. Nic mi się już nie chce- jest potwornie gorąco. Woda jakby nic nie dawała. 10 km przed dotarciem do celu dotaczamy się do jakiegoś logicznego sklepu. Kupuję zimniutką warkę 0,0% i to jest najlepsze co mogłam zrobić. Stawia mnie na nogi.
Błędem było jednak to, że nic wcześniej nie zjedliśmy prócz jakiś ciastek. Cały dzień jazdy na śniadaniu i kilku ciastkach nie był dobrym pomysłem. Wpadamy do Namysłowa cholernie głodna. Krążymy w poszukiwaniu czegoś, albo nie ma jak roweru zostawić, albo jest kebab. Z mocno średnią ochotę zamawiam opcję na talerzu z ryżem. Nieciekawe towarzystwo, a jeszcze bardziej nieciekawa obsługa. Słońce wali, jesteśmy wykończeni. Jak się poźniej okazuje nie było tak źle. Nieciekawe towarzystwo wychodząc życzy "Państwu bardzo serdecznie smacznego", a kebab jest znośny.
Ostatnie o czym dzisiaj marze to spanie w namiocie. Szukam jakiegoś noclegu i lądujemy w kwaterach pracowniczych 2 km od Namysłowa. Przy okazji trafiamy na syna właściciela-rowerzystę. Przy którym nas "wyczyn" nad morze to NIC. Zanim jednak jedziemy na nocleg delektujemy się na rynku pysznym "Zamkowym". I to jest coś wspaniałego.
Pakowanie :)
Wyjeżdzamy.
Naprawa bagażnika.
Na rynku w Namysłowie
Zamkowe :)
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem, Wyprawy
- Przejechałam 101.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Pszczyna i Oświęcim + przygody w SPD
Niedziela, 4 czerwca 2017 · dodano: 04.06.2017 | Komentarze 0
O 16 ma padać, więc o 9 zbieramy się na szybką przejażdżkę. Standardem do Pszczyny ( mieliśmy jechać nowo odkrytymi szutrówkami, ale w tak się zagadaliśmy, że wylądowaliśmy w Tychach :)) Więc starą drogą do Kobióra i Pszczyny. Dziś odbywają się tam imprezy biegowe i dzikie tłumy drepczą przez rynek. Czym prędzej więc uciekamy. Odpalamy GPS i jedziemy częściowo szlakiem R4 do Oświęcimia. Na rynku przerwa na drugie śniadanko i izotonik. Po godzinnym posiedzeniu znów nową drogą (oczywiście z pomocą map google jedziemy przez Lędziny do Katowic na Stawową na obiadek). Podczas jedzenia zaczyna grzmieć i chwilowo padać, ale tylko 5 min. Szybko więc pędzimy przez Katowice do domu. 30 min po powrocie- leje..... Udało się. I kolejna setka zaliczona, chodź nieplanowana. Myślałam, że wyjdzie coś koło 80 więc nawet aparatu nie braliśmy. :)Przy okazji tydzień temu podczas jazdy do Częstochowy pękły mi SPD lidlowe. Nigdy więcej nie kupie. Stare górskie shimano jeszcze mam, mimo, że wyglądem odstraszają (w sensie zamiast białe są czarne, ale wytrzymałością i sztywnością nic im ując nie można). Więc szukałam nowych i trafiłam fajne na allegro shimano -szosowe ok 60% taniej niż w sklepie (trafiłam na outlet) . Na wypady kiedy terenu nie ma. Cóż..dwa dni jazdy , a ja z 10 razy bym leżała ;). Totalnie inaczej się nimi wpina. Starty wyglądają bardzo pokracznie ale nie narzekam , trzeba się przyzwyczaić.
Kategoria 101km-, W towarzystwie
- Przejechałam 106.42km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Palac Ballestremow. Gliwice
Piątek, 2 czerwca 2017 · dodano: 02.06.2017 | Komentarze 0
W piątek wolne za nadgodziny- warto wykorzystać. Na 15 musieliśmy być w domu. Chcieliśmy już na początku maja jechać do Gliwic do Pałacu Ballestremów. Jedziemy bokami Rudy Śląskiej i Gliwic i po niecałych 50 km dojeżdżamy do Zespołu Pałacowo- Parkowego Dzisiaj nie zwiedzamy, bo po pierwsze nie ma takiej możliwości, a po drugie spieszymy się. Więc po drugim śniadanku w parku ruszamy w drogę powrotną. Widzimy fajne jeziorko Pławniowice, a GPS pokazuje smażalnie. Mam ochotę na rybkę, ale niestety czas dzisiaj gonił. Wracamy przez Bojszów mijając dziś kilka razy wspaniałe autostrady rowerowe ciągnące się wzdłuż głównych dróg. Żeby tak zawsze budowli to nawet ta 3-4 metrowa odległość drogi by mi zupełnie nie przeszkadzała. Pola, lasy , można pogadać sobie.Po powrocie szybki obiadek i odpoczynek :) Kolejna setka zaliczona.
Przed Halembą.
Zespół Pałacowo-Parkowy
a wracamy polami :)
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem
- Przejechałam 173.00km
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Jurze. Zamki 4.
Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 20.05.2017 | Komentarze 3
Dziś wreszcie dłuższa wycieczka. Jedziemy z Katowic przez śląsk do Bedzina, Łazy na Ogrodzieniec.Fajne boczne szutrówki lub większości trasa obok rzeki. Wąsko trzeba się pilnować bo nowa Merida zupełnie inaczej zachowuje się od starej. Cały czas testujemy kamerkę wiec screeny z filmików. Pewnie niedługo się złoży coś ciekawego ;)
Cisza, spokój. Z dala od aut.
Lokomotywa w Łazach.
W Ogrodzieńcu po 63 km robimy pierwszą przerwę.
Dalej kierujemy się na kolejny zamek w Morsku, piaszysto terenowym zjazdem - zjeżdzamy (no dobra w połowie schodzimy rower dobry, ale jeździeć dupa ;)) Jeszcze się trochę boje się przyznam.
Następnie Bobolice.
Tutaj robimy dłuższą 15 minutową przerwę.
Kierujemy się na trzeci cel Karczma Bida polecana przez kolegę z pracy. W Bolesławiu pod Olkuszem.
Podjazdy nie odpuszczają.
Ale są też takie fajne singielki:
W Bolesławiu....
Ja biorę pierś w sosie kurkowym z sosem , a Kamil polędwiczki. No cóż trochę kosztuje, ale mnie połowa mojej porcji pokonała. Reszta do domu na jutro na śniadanie [bo przez to nawet kolacji się nie chce]
Po krótkim w sumie odpoczynku, bo razem z oczekiwaniem i jedzeniem to 50 min jedziemy dalej. Miał być punkt widokowy na pustynię Błędowską (Czubatka), ale niestety zaczęło się robić zimno i okropne wietrzysko. Wracamy więc ostatnie 43 km do domu. Pustynia innym razem.
Edit: Zamki nawet były 4 (zapomniałam o zamku w Będzinie ;))
Kategoria 101km-, W towarzystwie, Ze zdjęciem