Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

61-100km

Dystans całkowity:14233.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:275:23
Średnia prędkość:20.19 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Liczba aktywności:182
Średnio na aktywność:78.20 km i 3h 56m
Więcej statystyk
  • Przejechałam 65.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Gródek

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 15.07.2018 | Komentarze 1

Długi weekend. Czwartek i piątek wolny.
Jednak w czwartek bawiliśmy się w Energylandii, a piątek i sobotę byliśmy u koleżanki na wsi.
Dziś trochę czasu, jedziemy wreszcie zobaczyć Park Gródek w Jaworznie.
Najpierw przez Rybaczówkę, Mysłowicką, przez piachy do Jaworzna.
Dosłownie chwila przerwy, kilka fotek.
Wracamy przez Mysłowice i Granicę Wesołej na osiedle na obiad. I do domu,
Fajnie wykorzystać chociaż parę wolnych godzin.





  • Przejechałam 72.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warowni Pszczyńskich Rycerzy

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Do Warowni Pszczyńskich Rycerzy. Wpłacić zaliczkę.
Bez komentarza. Mam nadzieje, że teraz już nam wszystko wyjdzie. 
Jedziemy ze szwagrem, teściem i Kamilem. Wszystko ładnie pięknie aż przed Kobiórem czuje nagle jak zarzuciło mi tylnym kołem, ale bardzo ostro. Ledwo opanowuje rower i czuje jak "siedzę tylnym kołem na ziemi".  Dętka. Pierwszy raz od kupna Meridki tylna ;). Zmęczyła się po 6700 km ;). Rozerwana 1cmx1cm. Zmieniamy, niestety zapas chyba fabrycznie walnięty. Na szczęście mamy jeszcze dwie :). Zmieniamy, przejeżdżam 2-3 km. Koło bije... eh. Znów powietrze spuszczamy i ustawiamy dętkę. Teraz jest ok.
Przedzieramy się przez Kobiór, park w Pszczynie. Ludzi masa. Następnie kawałek wojewódzką do Warowni.
Rozmowa  z menagerką i wracamy. Przez Studzienice (postój w cieniu przy sklepie :))
Następnie do Tychów na kebsika ;p Jeszcze chwilę wcześniej ciśnienie osiąga swój poziom max. Laseczka jedzie lewą stroną, widząc kogoś z naprzeciwka nie raczy zjechać, a co tam. Ty wyjedz na trawę.. nawet upomnienie jej nie daje nic. Następnie gościu jedzie od lewej do prawej. Dzwonimy co by zjechał, a Pan zjeżdza na lewo bliżej środka i staje na środku ścieżki. Brawo! Karta na rower powinna być OBOWIĄZKOWA. Niektórzy ludzie nie powinni z rowerem wychodzić z domu bo stanowią zagrożenie.
Po obiadku przez Wilkowyje dotaczamy się do domu.


  • Przejechałam 78.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad morze. Odcinek Laskowice- Mikoszewo

Piątek, 15 czerwca 2018 · dodano: 20.06.2018 | Komentarze 0

Ostatni dzień. Zbieramy się ok 7.  Głaskamy jeszcze miejscowe koty grubaski. Przedzieramy się przez piachy aby się wydostać z wioski. Nowy Targ, Stary Targ w stronę Malborka. Chcemy zwiedzić zamek, ale 20 min po otwarciu jest już chyba ze 100 autokarów i nie było by jak zostawić rowerów. Oglądamy więc "z boku". Zamek jest ogromny robi wrażenie.  Stajemy posilić się w Maku. Szukamy noclegów nad morzem.  Gdyby nie roweru, udało by się za pierwszym razem. Rozbawiają mnie ludzie którzy na pytanie "Czy można bezpiecznie zostawić rowery?" mówią "ależ oczywiście można wprowadzić na posesje nawet stojak mamy". No dziękuje za łaskę , że na posesje można wprowadzić... w końcu po 4 telefonie znajduje się Pan który oferuje zamknięcie ich w garażu. Nie płacimy drogo 80 zł/noc.  Dalsza droga bez historii: Nowy Staw, Dworek, Drewnica, Przemysław. Odliczamy ostatnie km iiii.... morze. Super chociaż nie ma już takiej radości jak rok temu. Za rok trzeba będzie pomyśleć o czymś nowym. Wracamy, zakwaterowanie i zostawiamy rowery na 3 dni w garażu. Zwiedzamy pieszo. Chodź przez 3 dni zrobiliśmy 50 km pieszo. My nie odpoczywamy, nie potrafimy ;)

Zamek w Malborku



  • Przejechałam 92.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z Częstochowy

Poniedziałek, 21 maja 2018 · dodano: 21.05.2018 | Komentarze 0

Powrót z Częstochowy do Katowic. Po odebraniu rowerków z serwisu. Mieliśmy jechać pociągiem. Nie wiem jakim cudem zostawiając rowery w Częstochowie i stroje byliśmy pewni, że zostawiliśmy też rękawiczki, kaski i pokrowiec i nawigacje. No cóż jednak ryzykujemy. Ja znajduje stary kask w piwnicy. Jakoś jedziemy..

Wyjeżdżamy dość wcześnie co by nadrobić braki z zeszłego tygodnia, gdzie raz samopoczucie nie pozwalało, a drugi raz pogoda.
Standard Poraj, Masłońskie, Żarki, Pustkowie Lgockie, Pińczyce, Nowa Wioska, Dąbrowa ;) Tutaj wreszcie robimy sobie odpoczynek w "Pod Papugami" posilamy się ciemnym i gofrem :) Po prawie godzinnej przerwie ruszamy dalej. Tutaj już standard Będzin, Sosnowiec (stajemy w otwartym sklepie i zakupujemy kiełbaski na grilla). Tutaj rozstaje się ze starym kaskiem który i tak miałam zamiar wyrzucić. Nie mogę jednak inaczej.Brak gąbek daje się we znaki, głowa pulsuje (bolała jeszcze do samego wieczora). Jazda bez kasku - masakra jakbym nago jeździła :D Nie dość ,że czuje się niebezpiecznie to jakoś tak dziwnie. Ale dojechać musimy. Powoli przez Sosnowiec, Borki, Trzy Stawy dotaczamy się do domu.
Fajnie, chodź w cieniu było czasami chłodno... człowiek już się przyzwyczaił do cieplutkiego kwietnia.


  • Przejechałam 80.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice-Czesochowa

Sobota, 12 maja 2018 · dodano: 12.05.2018 | Komentarze 0

Bez historii. Odwiedzić tatę w Częstochowie. Nawet wyjazd po 5 rano i przyjazd do Cze-wy o 9 nie uchronił przed ruchem i idiotami wyprzedzającymi na gazetę. 
Następnie zawieźć rower do serwisu.

  • Przejechałam 85.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wisła

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 0

Ze szwagrem, teściem i Kamilem do Wisły. Standardowo przez Tychy do Pszczyny. Na rynku chwilę odpoczywamy, mimo 9 godziny już zaczynają się tłumy. Jedziemy nową ścieżką rowerową na Goczałkowice, na zaporze znów slalom, znów tłumy. Dalej nadal standard lasami, w Landku chwila przerwy pod sklepem na lemoniadkę ;)
Dojeżdżamy do Ustronia na chwilę przed 13. Naszczeście są jeszcze miejsca w naleśnikarni. Jemy z grillowanymi warzywami i sosem serowym, drugi z sosem paprykowym i warzywami, mniam uwielbiam ;)
Następnie na lokalne Czantoria, bo w weekend otworzyli.  Izotonik Morelowy super.
Po odpoczynku jedziemy 12 km na stacje Wisła Kopydło, bo niemal jesteśmy pewni , że w Ustroniu nie wsiądziemy. Znów mamy racje.
W pociągu jak zwykle konduktorka musi pokazać swoje "Ja" i robi nam wykład jaka to ona jest wspaniała, że nas wpuściła do pociągu bo już nie było miejsc na rowery blablabla.  Czyli jak zawsze.
Gdyby nie to, że teść bardzo chciał jechać do Ustronia, chyba bym się nie zdecydowała na powrót pociągiem- wolałabym pedałować choćby do Pszczyny i tam wsiąść.


  • Przejechałam 61.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze szwagrem

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 16.04.2018 | Komentarze 0

Ze szwagrem i Kamilem. Najpierw miastem i bokami do parku Chorzowskiego. 10 rano, a już tłumy. Postój na izotonik, następnie przez Batory, Owsianą do Browaru Obywatelskiego na zlot food tracków.  Jemy z Kamilem na pół kanapkę z pastarmi oraz kluchy z sosem serowo orzechowym. Pycha.
Po jedzonku przejechać się jeszcze na Paprocany i lasami przez Żwaków do domu.


  • Przejechałam 82.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciepełko

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · dodano: 09.04.2018 | Komentarze 0

Niedzielę też trzeba wykorzystać. Jak można siedzieć w domu?!
Z rana (tym razem o wiele cieplej niż wczoraj) na Panewniki, laskiem na Chudów. Przy zamku jeszcze totalne pustki. Łyk wody i jedziemy dalej odwiedzić Shreka. Nawigacja nas prowadzi, trafiamy w końcu do lasu. Błądzimy- GPS nie prowadzi dokładnie w miejsce gdzie jest chatka. Dodatkowo trzeba uważać i rozglądać się gdzie  są kartki "UWAGA POLOWANIE" bo rozpoczął się sezon. Oszczędzę sobie dalszego komentarza....
Wracamy zrezygnowani nie odnajdując chatki, jednak trafiamy jakiegoś rowerzystę który nas prowadzi. SUPER :)
Sami byśmy tam nie trafili. Robimy zdjęcia i wracamy.
Tym razem jedziemy z wiatrem (lajtowo kręcąc na liczniku jakieś 40 ) bo nie dość, że z wiatrem to większość z górki. Asfalty, ale spokojne. W Rybołówce tłumy ludzi, ja biorę karpika, Kamil suma. Jak zawsze świeżutko i pysznie. Wracamy po śladach przez Panewniki. Samym wieczorem jeszcze 4 km po mieście.
Dodam , że na powrocie w lasach pełno ludzi, w mieście jeszcze więcej. Matko kochana powinni wprowadzić tą kartę rowerową, niektórzy w ogóle nie powinni siadać na rower bo robią zagrożenie w lesie, co dopiero na drodze.
Bardzo ciepło dzisiaj, dziwiliśmy się, że na powrocie ludzie w długich spodniach i kurtkach (serio? było 22 stopni w cieniu) ja na łapach mam taką opaleniznę, że wieczorem smarowałam się balsamem łagodzącym bo spać nie mogłam- tak się spaliłam. Zresztą Kamil też.

Wizyta u Shreka

Pierwsza opalenizna rowerowa w 2018 ;P


Dąbrowa, Pogoria III

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 25.03.2018 | Komentarze 0

Godzinka przestawiona, trochę ciężko się wcześnie zebrać, szczególnie po wczorajszym. To nie lato, że codziennie lajtowo seteczka.
Przez puste jeszcze Trzy Stawy, Będzin ścieżką, zamek.... w teren nie ma się co pchać. Obok rzeki tyle błota, że "toniemy". Szukamy asfaltów, pól gdzie jest sucho. Siadamy nad Pogorią i rozkoszujemy się goframi i słońcem. Ciężko wracać ale trzeba. Przez Grodków bokami, raz jedziemy jakimś szlakiem i jesteśmy zmuszeni prowadzić, błądzimy....  na końcu lądujemy koło Ikei. Znów przez Trzy Stawy wracamy, Tam robimy chwilę przerwy. Na koniec jedziemy na schabowego do "Mango" i na myjkę. Mieliśmy szczęście bo za nami ustawiła się cała kolejka ;)


Słoneczna sobota :)

Sobota, 24 marca 2018 · dodano: 24.03.2018 | Komentarze 0

Mieliśmy jechać na "normalnych" rowerach, ale zdecydowaliśmy się na zimówki i dobrze.
Jedziemy na rybaczówkę tam pełno błota. Następnie przez Szopienice do Talio Pitalio w Sosnowcu
Wielkie hot dogi o których od dawna słyszałam dobre opinie.
Ja biorę z oscypkiem, żurawiną i musztardą. Kamil z chili con care, nachosami.
PYCHA !:)
Następnie do Silesi, później do parku Chorzowskiego. Dawno nie było Jagodowego, tym razem było
Truskawkowe też dobre nie słodkie, aromatyczne.
Wracamy przez Chorzów Batory i Owsianą. Nogi już lekko zmęczone. Staramy się omijać teren bo jest masakrycznie grząsko i błotniście. Na kolacje jedziemy na malutką pizzę do Browaru Obywatelskiego.
Wracamy zmęczeni jak po setce albo lepiej.. ;)
Trzeba trenować. Czerwiec i wyprawa już blisko :)