Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • Przejechałam 124.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice-Świnoujście cz3

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 0

Etap Milicz-Grodzisk Wielkopolski.
limit pecha chyba wyczerpany. Chodz nie mowie głośno bo licho usłyszy i pokaze ze jednak nie. Jeszcze 3 dni i 330 km. Wiecej po powrocie..


Lekko po 6 wyjeżdżamy. Niestety musimy zmienić plany. Kierujemy się na Leszno do OBI gdyż zostało nam tylko 10 sztuk trytytek, a gdyby tak bagażnik strzelił trzeba mieć coś zapasowo- żeby chodź do pociągu dojechać. Mijamy granicę województwa Wielkopolskiego. Dubin, Konary, Sobiałkowo, Góreczki wielkie (w sumie płasko ;p) zawsze widząc nazwę takiej miejscowości w okolicach śląska wiem czego się spodziewać. Śmieje się z Kamila trzy razy bo dokładnie trzy razy gdy on sięga po bidon przez drogę przebiega nam sarna :D. No cóż nie dane mu podziwiać leśne zwierzęta :) Wjeżdzamy do Leszna super ścieżką asfaltową i tam ciągniemy do samego OBI. Jestem już mega głodna więc zatrzymujemy się obok w KFC. Chodź normalnie tego nie wybieram- smakowało wspaniale. Po obiadku przez Wilkowo Polskie, Wielichowo kierujemy się w stronę Grodziska Wielkopolskiego. Piachy dzisiaj gorsze niż na Jurze. Nie da się przejechać, zmęczenie daje się we znaki. Rower gdy go prowadzę kilkakrotnie "upada" mi na ziemię. Dotaczamy się do Grodziska i znajdujemy noclegi w "Pub Derby" właściciele mili, ale bardzo małomówni. Zostawiamy rowery (uff udało się bezpiecznie- bo wcześniej po kilku telefonach bezpiecznie to w korytarzu lub w ogrodzie). idziemy obejrzeć Grodzisk. Przebieram się i zakładam ciemne okulary. Przeglądam się w lusterku- wyglądam strasznie. Oczy mam tak podkrążone jakbym była po imprezie. Co tłumaczy spojrzenie kilku ludzi gdy siedzieliśmy na rynku. Tym razem pijemy kolejne lokalne piwo "Pniewskie". Zjadam przepyszną zupę gulaszową, która stawia mnie na nogi. Następnie idziemy zwiedzać rynek i park (więcej na zdjęciach). Wracamy do noclegów gdzie wchodzimy jeszcze na dół do Pubu właścicieli. Biorę dwa piwa i nie mogę wyjść z podziwu kiedy Pan mówi "7 zł"... 3,5 lane? Pewnie jakieś mieszane. Nic bardziej mylnego oglądamy żużel (akurat leci Leszno-Wrocław), a ja po jednym piwie ( w sumie drugim) czuje jak mi się nogi łamią. Idziemy na górę do pokoju. Zasypiam....
Budzi mnie deszcz o 3 w nocy- leje. Naszęście w nocy. O 6 wstaje wyspana. 6 godzin snu- luksus. Trzeba jechać dalej.

Drogowskaz w lesie :)



W Grodziskim parku.


  • Przejechałam 83.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice-Świnoujscie cz2 Doliną Baryczy.

Sobota, 10 czerwca 2017 · dodano: 10.06.2017 | Komentarze 0

Odcinek drugi Namysłów-Milicz
Nie mogę spać, jestem zmęczona a oczy jak 5 zł. Totalna cisza mnie rozbija. Zasypiam pewnie koło 1 w nocy. O 4 budzą mnie promienie słońca. Nie mogę już spać. Kręcę się z boku na bok. Niestety zaczyna padać.  Jestem niewyspana, jednocześnie spać dalej nie mogę. Robię śniadanie z nadzieją, że za chwilę przestanie. Godzina 10, deszcz nadal pada- jakby trochę ustaje. Decydujemy się na wyjście, jednak właściciel zachęca nas żebyśmy jeszcze trochę poczekali. Proponuje herbatę. Bardzo się ciesze później, że do posłuchaliśmy. 11:50 wyjeżdżamy bez deszczu. Kierujemy się na Oleśnicę zobaczyć Zamek Książąt Oleśnickich oraz rynek. Przez Zawidowicę, Smolną, Ligotę Wielką. W Ligocie Wielkiej zaczyna mi coś piszczeć w rowerze. Piszczy tylko na dziurach. Do Oleśnicy jeszcze jakoś wytrzymujemy, ale później staje się to tak nieznośne , że nerwy biorą. Nie możemy zlokalizować dzwięku. Wydobywa się on z okolicy bagażnika. Jestem nerwowa, więc od razu ręce mi się trzęsą. Po 40 minutach postoju i uroczej wiązance udało się znaleźć. Jedna z obejm bagaznika się poluzowała i przy dziurach rusza się (będąc lekko mokra) i tym samym wydaje pisk. Trytyka w ruch i można dalej jechać. Wracając jednak do Oleśnicy. Oglądamy zamek i park. Siadamy na rynku i posilamy się kilogramem truskawek. Następnie kierujemy się w stronę przez Dolinę Baryczy do Milicza. Po drodze szybki deszczyk 5 min sprawia, że wylewa nam się z butów. No ale jest ciepło, nie jest źle.  Jedziemy w stronę szlaku w Dolinie Baryczy i znów słyszymy donośnie "łup". Nie trudno było się domyśleć co się stało. Bagażnik pękł z drugiej strony.
Podłamało mnie to bardzo. Już bałam się, że zrezygnujemy, że to koniec. Skracamy trochę szlak przez Dolinę Baryczy, jedziemy dawną kolejką Wąskotorową gdzie prowadzi piękna asfaltowo-szutrowa ścieżka. Jedziemy zobaczyć jeszcze pałac Maltzanów. Znów wpadamy na rynek cholernie głodni (znów cały dzień tylko na truskawkach i śniadaniu bułka+kabanos). Trafiamy na pizzerię gdzie jem najlepszą pizze w życiu. Naprawdę MEGA. Do tego oliwa czosnkowa i chilli i jestem w siódmym niebie. Następny lokalny browar nam się trafia- piwo palone z okolic. Jest pyszne. Nie mam ochoty na następne , jedziemy na spanie. Nawet średnio chce mi się śledzić relacje z meczu. Znów nie mogę spać. Jeszcze 00:50 słyszę osoby wracające  z meczu i nie śpię. Potem budzę się o 2, ale wydaje mi się, że prawie nie spałam. O 5 ostatecznie wstaje zjesć znów bułkę z kabanosem.

Na rynku w Oleśnicy

Przez szuterki.

W Dolinie Baryczy.

Pałac Maltzanów- Milicz.


  • Przejechałam 162.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice- Świnoujście cz1

Piątek, 9 czerwca 2017 · dodano: 09.06.2017 | Komentarze 0

Etap Katowice- Namyslow.
No to zaczynamy... wstajemy po 6, by po 7 wsiąść na rowery. Ostatnie pakowanie, jeszcze tylko do bankomatu i ruszamy.
Przedzieramy się jak najszybciej przez Śląsk co by wyjechać ze znanych scieżek. W Bytomiu nastawiamy nawigację i już zdani na google jedziemy :) Trasa w skrócie to:
Mnichów, Zakrzów Turawski, Laskowice, Stare Budkowice, Grabice , Domaradz, Namysłów.
Nie ma praktycznie głównych dróg, tylko szutry..
Pierwsze 90 km jedzie się tak wspaniale , że nie robimy żadnej przerwy. Do czasu.. słyszymy nagle donośne "łup". Szybkie oględziny- wszystko działa. Po 5 km jednak coś nie daje spokoju , zaczyna szurać. Przyglądamy się, a bagażnik:

W tym miejscu pęka (cały spaw puszcza). Lekko się podłamałam. Pierwszy dzień i już taka awaria? Kamil ma bagażu zaledwie 13 kg, ładowność bagażnika o 25 kg.  Na szęście opaski zaciskowe załatwiają sprawę. Bałam się, że nie na długo- jednak niepotrzebnie. Wytrzymały cały wyjazd.
35 km przed Namysłowem odpoczywam w lesie. Kładę się i nie mogę podnieść. Nic mi się już nie chce- jest potwornie gorąco. Woda jakby nic nie dawała. 10 km przed dotarciem do celu dotaczamy się do jakiegoś logicznego sklepu. Kupuję zimniutką warkę 0,0% i to jest najlepsze co mogłam zrobić. Stawia mnie na nogi.
Błędem było jednak to, że nic wcześniej nie zjedliśmy prócz jakiś ciastek. Cały dzień jazdy na śniadaniu i kilku ciastkach nie był dobrym pomysłem. Wpadamy do Namysłowa cholernie głodna. Krążymy w poszukiwaniu czegoś, albo nie ma jak roweru zostawić, albo jest kebab. Z mocno średnią ochotę zamawiam opcję na talerzu z ryżem. Nieciekawe towarzystwo, a jeszcze bardziej nieciekawa obsługa. Słońce wali, jesteśmy wykończeni. Jak się poźniej okazuje nie było tak źle. Nieciekawe towarzystwo wychodząc życzy "Państwu bardzo serdecznie smacznego", a kebab jest znośny.
Ostatnie o czym dzisiaj marze to spanie w namiocie. Szukam jakiegoś noclegu i lądujemy w kwaterach pracowniczych 2 km od Namysłowa. Przy okazji trafiamy na syna właściciela-rowerzystę. Przy którym nas "wyczyn" nad morze to NIC.  Zanim jednak jedziemy na nocleg delektujemy się na rynku pysznym "Zamkowym". I to jest coś wspaniałego.

Pakowanie :)

Wyjeżdzamy.

Naprawa bagażnika.

Na rynku w Namysłowie

Zamkowe :)


  • Przejechałam 13.00km
  • Sprzęt Miejski- ODDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD

Czwartek, 8 czerwca 2017 · dodano: 08.06.2017 | Komentarze 0

DPD + do oddziału firmy na spotkanie.
Kategoria 0-30km, Samotnie


  • Przejechałam 28.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Chorzowski. Prognoza pogody 100% pewna

Środa, 7 czerwca 2017 · dodano: 08.06.2017 | Komentarze 0

Ostatni raz przed wyjazdem park Chorzowski.
Powrót i szykowanie.
W piątek wyjazd.
A ja już mogę przewidzieć pogodę na cały przyszły tydzień..
Będzie wiało z północnego-zachodu. Na pewno :)


  • Przejechałam 13.00km
  • Sprzęt Miejski- ODDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD

Środa, 7 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 0

DPD, a w międzyczasie na spotkanie do drugiego budynku firmy 2,5 km dalej ;)
Kategoria 0-30km, Samotnie


DPD

Poniedziałek, 5 czerwca 2017 · dodano: 06.06.2017 | Komentarze 0

Stara Merida idzie do garażu. Dalsza jazda na tej pękniętej ramie poważna by nie była. Zespawam po wakacjach na spokojnie. Na razie inne wydatki. W ruch na dojazdy od jutra idzie miejski.
Kategoria 0-30km, Samotnie


  • Przejechałam 101.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pszczyna i Oświęcim + przygody w SPD

Niedziela, 4 czerwca 2017 · dodano: 04.06.2017 | Komentarze 0

O 16 ma padać, więc o 9 zbieramy się na szybką przejażdżkę. Standardem do Pszczyny ( mieliśmy jechać nowo odkrytymi szutrówkami, ale  w tak się zagadaliśmy, że wylądowaliśmy w Tychach :)) Więc starą drogą do Kobióra i Pszczyny. Dziś odbywają się tam imprezy biegowe i dzikie tłumy drepczą przez rynek. Czym prędzej więc uciekamy. Odpalamy GPS i jedziemy częściowo szlakiem R4 do Oświęcimia. Na rynku przerwa na drugie śniadanko i izotonik. Po godzinnym posiedzeniu znów nową drogą (oczywiście z pomocą map google jedziemy przez Lędziny do Katowic na Stawową na obiadek). Podczas jedzenia zaczyna grzmieć i chwilowo padać, ale tylko 5 min. Szybko więc pędzimy przez Katowice do domu. 30 min po powrocie- leje..... Udało się. I kolejna setka zaliczona, chodź nieplanowana. Myślałam, że wyjdzie coś koło 80 więc nawet aparatu nie braliśmy. :)

Przy okazji tydzień temu podczas jazdy do Częstochowy pękły mi SPD lidlowe. Nigdy więcej nie kupie. Stare górskie shimano jeszcze mam, mimo, że wyglądem odstraszają (w sensie zamiast białe są czarne, ale wytrzymałością i sztywnością nic im ując nie można). Więc szukałam nowych i trafiłam fajne na allegro shimano -szosowe ok 60% taniej niż w sklepie (trafiłam na outlet) . Na wypady kiedy terenu nie ma. Cóż..dwa dni jazdy , a ja z 10 razy bym leżała ;). Totalnie inaczej się nimi wpina. Starty wyglądają bardzo pokracznie ale nie narzekam , trzeba się przyzwyczaić.


  • Przejechałam 106.42km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Palac Ballestremow. Gliwice

Piątek, 2 czerwca 2017 · dodano: 02.06.2017 | Komentarze 0

W piątek wolne za nadgodziny- warto wykorzystać. Na 15 musieliśmy być w domu. Chcieliśmy już na początku maja jechać do Gliwic do Pałacu Ballestremów. Jedziemy bokami Rudy Śląskiej i Gliwic i po niecałych 50 km dojeżdżamy do Zespołu Pałacowo- Parkowego Dzisiaj nie zwiedzamy, bo po pierwsze nie ma takiej możliwości, a po drugie spieszymy się. Więc po drugim śniadanku w parku ruszamy w drogę powrotną.  Widzimy fajne jeziorko Pławniowice, a GPS pokazuje smażalnie. Mam ochotę na rybkę, ale niestety czas dzisiaj gonił. Wracamy przez Bojszów mijając dziś kilka razy wspaniałe autostrady rowerowe ciągnące się wzdłuż głównych dróg. Żeby tak zawsze budowli to nawet ta 3-4 metrowa odległość drogi by mi zupełnie nie przeszkadzała. Pola, lasy , można pogadać sobie.
Po powrocie szybki obiadek i odpoczynek :) Kolejna setka zaliczona.

Przed Halembą.


Zespół Pałacowo-Parkowy

a wracamy polami :)


  • Przejechałam 29.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Auchan + Park Chorzowski. 2 tys w sezonie.

Czwartek, 1 czerwca 2017 · dodano: 01.06.2017 | Komentarze 0

Ze Szwagrem i Kamilem.  Najpierw do Decathlona po naciągi do bagażnika. Następnie do Auchan po kilka rzeczy do wyjazdu. Na koniec do Parku Chorzowskiego na Jagodowe lane :) Fajny początek dłuższego weekendu...
a jeszcze 4 dni pracy i urlop. Oby wyjazd się udał :)
2 tys w sezonie stuknęło w tym 850 na nowej Meridzie.