Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

DPD

Czwartek, 5 marca 2020 · dodano: 05.03.2020 | Komentarze 0

Lekki mrozik, ale przyjemnie :) I już jasno rano :)


DPD

Środa, 4 marca 2020 · dodano: 04.03.2020 | Komentarze 0

Już tak fajnie jasno rano :)
Kategoria 0-30km, Samotnie


DPD

Wtorek, 3 marca 2020 · dodano: 03.03.2020 | Komentarze 0

Nareszcie...
w lasach nie ma tragedii.
Już myślałam, że przyrosnę do blachomsroda...
Oh jak cudownie. Ptaki śpiewają, laaaaas....

Kategoria 0-30km, Samotnie


Zajazd rowerowy "Nawsie"/kolejna 100 w lutym ;)

Sobota, 29 lutego 2020 · dodano: 01.03.2020 | Komentarze 0

Na obiadek do "Nawsie" bo tak nam się zachciało :)
Najpierw przez Rybaczówkę na Mysłowice, a następnie zielonym pieszym do rzeki Przemszy. Przebijamy się przez jakieś błota po kostki przy Tauronie. Jesteśmy już cali upieprzeni, ale jest pięknie :)
Niestety zaraz przed Chrzanowem łapię dętkę. Mamy tylko jeden zapas, więc nastawiam navi do centrum Chrzanowa tak aby coś zakupić. Jedziemy fajnymi Chrzanowskimi szlakami. Nawet nie ma tak dużo błota.
W centrum chwila odpoczynku, a następnie kierujemy się do Nawsie.
Niestety zajazd remontowany, ale można wziąć na wynos więc posilamy się schabowym z oscypkiem na pobliskiej ławce ;) .
Po obiadku kilka górek na rozgrzanie (wielki podjazd). Na szczycie prześliczny widok na masywy górskie w tym zaśnieżoną królową...
Zjeżdżamy.. przy okazji jakiś debil w bmw wyprzedza na gazetę eh.
Następnie cały czas pod wiatr jedziemy do Wisły. Wbijamy się na wały i tu wiatr tak się daje we znaki, że ledwo jedziemy. Prosty asfalt, a mamy prędkość może z 17km/h......
W Babicach chwila odpoczynku na przejeździe i kierujemy się jakimiś bokami (znów błota na 15 cm) do Lędzin. Zaczyna nas tu gonić deszcz, ale nie jest źle. Ostatni podjazd na Murcki nas wykańcza.. człapiemy się do domu ostatnie 5km uf...
Fajny wyjazd :)










Suszec, Pszczyna

Sobota, 22 lutego 2020 · dodano: 24.02.2020 | Komentarze 0

Miał być Cieszyn..
no ale wmordewind był taki, że cofało. Poznajemy jednak kilka fajnych nowych dróg. Powtórzymy ten wariant trasy przez Łaziska :)
W okolicach Suszca rezygnujemy. To nie ma sensu. Do Cieszyna mamy jakieś 45. Musielibyśmy tyle walczyć z wiatrem, a poźniej jeszcze wrócić co najmniej do Skoczowa na pociąg.
Rezygnujemy i robimy nawrót na Pszczynę. Z wiatrem się "leci". Widoki na góry przepiękne, na szczęście trochę wyszło słońce i zrobiło się cieplej. W Pszczynie ogrzewamy się. Ciśniemy najkrótszą drogą do Tychów. Tam jednak znacznie się ociepla i decydujemy się jeszcze objazdem wrócić do domu przez Cielmice i Murcki.



140 w lutym pyk ;)

Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 17.02.2020 | Komentarze 0

Od rana wszystko zapowiadało, że będzie dobrze. Nogi dziś latały. Początkowy plan Ustroń, Cieszyn i powrót pociągiem. Z rana piękne słońce, widoczność nie za dobra, ale mimo wszystko jest super.
Przez Tychy i Kobiór do Pszczyny. Bez zatrzymania, mijając stada wygłodniałych, grubych jak beczki kaczek, jedziemy na zaporę w Goczałkowicach. Tam pierwsza przerwa i śniadanko. Bananki :D
Po posileniu się, dosyć oklepanym standardem, ale dawno nie jechanym przez Pierściec do Skoczowa. Po drodze przerwa na zimnego Radlera 0% ;)
W Ustroniu jesteśmy przed 13. Wpadamy do fajnej knajpki na burgery. Angel's steak pub. Pyyyyyyyyycha. Kamil bierze jeszcze krem z wędzonego czosnku. Pycha x2. Po posileniu się, decydujemy, że Cieszyn zwiedzamy za tydzień pieszo, więc zamiast Cieszyna wracamy do Katowic. Generalnie jest fajnie. Odpadam tylko na górkach przed Jasienicą  (ale są piękne widoki, znacznie lepsze niż rano).
Odpoczywamy i wracamy przez Goczałkowice, obok wodociągu, Pszczyna. 10 km przed Tychami robi się ciemno. Zakładamy lampki. Mamy zamiar odpocząć w Trzynastce (ale jakaś impreza trwa i rezygnujemy).  Nawet nie czuje zmęczenia, chyba "przebiłam ścianę" jakieś 20 km temu. Zgłodnieliśmy, więc na kolacje kierujemy się na zupę do Meksykańskiej Knajpki. I się zaczyna...
mięśnie ewidentnie mówią "przesada jak na początek sezonu". Po posiłku -400 metrów dosłownie dotaczamy się do domu. Po prysznicu padam na łóżko i zasypiam chyba w 5 sekund.
Ale.... było super :D








Niedziela

Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 10.02.2020 | Komentarze 0

Znów cudowna pogoda. Krótko po 10 ruszamy. Jedziemy na kawę i bułkę do Maka. Następnie przez miasto, 3 maja, Sosnowiec koło Żylety do Będzina. Przy zamku wbijamy się nad rzekę. Błota tyle, że pedałujemy w miejscu. Rower zamiast niebieskiego jest czarny. Błoto w ustach, na twarzy wszędzie. Na nawigacji znajduje alternatywną drogę i dojeżdżamy bocznymi asfaltami nad Pogorię.
W "Orlim Gnieździe" na soczek.
W międzyczasie łapiemy uciekającego sympatycznego kundelka, którego Pan przypiął na chwilę przed knajpą ;p Skubaniec poczuł zew i wypiął się ze smyczy :D Wylizani przez zadowolonego pieska powoli się zbieramy.
Bocznymi drogami, lasami (niby małe górki , ale kondycja w ......) docieramy do Jaworzna (na pizzę). Jeszcze 900metrów przed knajpą łapię kapcia (totalny brak powietrza). Doprowadzamy już do samej knajpy. Jemy pyszną włoską pizzę. Wymieniamy dętkę i lecimy bokami do Katowic. Naszczeście zapakowaliśmy lampki bo ciemność łapię nas 5 km od domu.
Pod dom do bankomatu i na chwilę na myjkę, bo sąsiedzi by nas wywalili z tymi rowerami. 3 cm błota jak nic. Następnie do domu ;)


Słoneczna Sobota

Sobota, 8 lutego 2020 · dodano: 10.02.2020 | Komentarze 0

Słoneczna sobota, niestety wcześniej nie udało się zgrzebać, a na 15 musieliśmy być w domu.
Krótko.
Przez Rybaczówkę (pełno błota, jednak nie da rady jeszcze jeździć do pracy, nad ranem może być zmrożone, nie chce znów zaliczyć gleby) Do DOZ-a po leki. Do Lidla po chleb. Do żabki na Colę ;)
Następnie w stronę pracy, przez Trzy Stawy wracamy. Niemoc straszna, ale pogoda cudowna.


Rozpoczęcie sezonu

Środa, 22 stycznia 2020 · dodano: 28.01.2020 | Komentarze 0

Wreszcie rozpoczynam sezon. Z Kamilem mamy parę dni urlopu, więc jedziemy do Pszczyny.
Przez Wilkowyje, Kobiór i Piasek z ciężkimi nogami, przez błota, z przerwami na telefon z pracy.
Na rynku ogrzewamy się w DOLCE VITA. Ja jem pyszne tiramisu i piję kawę, Kamil wcina sufleta czekoladowego. MNIAM.
Wychodzimy i ze słońca robi się deszcz ze śniegiem. Zmarznięci ciśniemy co sił do domu.
Docieramy biali jak bałwany. Brr.....



  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie roku 2019 -4651

Piątek, 27 grudnia 2019 · dodano: 27.12.2019 | Komentarze 0

Tak to się stało, że pisze już podsumowanie.
KM więcej nie będzie. Miałam dzisiaj jechać do pracy na rowerze, ale rano lało.

Mało tych kilometrów.
Rok zaczął się średnio, do połowy lutego były złe warunki w lasach i rowerami nie jeździliśmy.
Pod sam koniec lutego sprzedaliśmy nasze stare górale "w cenie złomu", a za parę dni kupiliśmy już górale (zimówki) do śmigania do pracy i w  zimę ;) Później redukcja etatu, Kamil był zmuszony zmienić pracę. Ja po dojazdach DPD miałam już dosyć roweru. Zmiana pracy pociągnęła za sobą brak urlopu w wakacje i brak wyjazdu nad do Niemiec (na rowerach)
W kwietniu zakupiliśmy blachosmroda i to pozwoliło nam brać rowery na pakę i dojeżdżać tam gdzie do tej pory nie było możliwości dojechać.
Setek było 7.  Najdłuższy dystans 131 km.  Żadnych ciekawszych wypadów nie było (Dolinki Podkrakowskie były chyba najlepsze).
W tym roku też stuknęło mi 50 tysięcy km przejechanych na rowerze od 2012.
2016 rok na rowerze był średni, później było 2 lata ciekawych jazd to i może po 2019 na 2 lata będzie coś lepiej?
W tym roku było dużo więcej biegania po górach, ale może czasem warto zrobić odmianę?

Plany na 2020:
- Wypad rowerowy w czerwcu lub sierpniu (kilka stolic Europejskich)
- Pozwiedzać Kieleckie lub Opolskie. Śląskie już objeżdżone.
- Przynajmniej 5 tysiecy km.

Może się uda ;)