Info

avatar Kaśka obecnie z Katowic. Rodzinnie z Częstochowy Mam przejechane od marca 2012 59205.18 + 4700 nie wpisane na bikestats
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl Sezon 2013 button stats bikestats.pl Sezon 2012 button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciem

Dystans całkowity:21393.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:346:32
Średnia prędkość:19.29 km/h
Maksymalna prędkość:65.50 km/h
Liczba aktywności:264
Średnio na aktywność:81.04 km i 4h 13m
Więcej statystyk
  • Przejechałam 117.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod Krakowem :)

Piątek, 26 kwietnia 2019 · dodano: 29.04.2019 | Komentarze 0

Piątek wolny. Z rana jedziemy pociągiem do Zabierzowa. Wysiadamy i kierujemy się w stronę punktu widokowego Balice Lotnisko.
Po 3 km łapie kapcia, jakiś gwóźdź wbija mi się w oponę. Lipa bo po wymianie nie mamy zapasowych dętek...
Godzinę odpoczywamy na Balicach, podziwiamy lądujące samoloty. Następnie kierujemy się w stronę Skawiny (i tak mieliśmy taki plan, a przy okazji w rowerowym zaopatrujemy się w dętki).
Zaczyna się robić gorąco. Podjazdy są ostre. Szczególnie za Skawiną, ale gdy już podjazd się kończy uraczamy się pięknym widokiem na pasmo Beskidów. Następnym przystankiem jest dwór Zakliczyn. Niestety w ruinie.
Kolejne ostre podjazdy nad Dobczyce. Wchodzimy na zamek w Dobczycach. Za 7 zł zwiedzamy zamek i skansen.
Decydujemy się objechać jezioro, a następnie zobaczyć Lanckoronę. Niestety szutrowe podjazdy po drugiej stronie jeziora odłączają nas całkowicie. Zbyt twarde przełożenia, aż tak dobra nie jestem. Jest gorąco, głowa mnie boli. Piękne widoki, ale zamiast Lanckorony wracamy od razu do Krakowa na pociąg. To i tak nie daje nam oddechu od podjazdów. Dopiero 20 przed Krakowem jest lepiej.
Piękna wycieczka :) Trzeba bardziej zagłębić się w tamte okolice.

Wysiadamy na Katowicach Zawodziu, jedziemy jeszcze na Trzy Stawy schłodzić się w stawie. To najlepsze bo mogło być. Chłodna woda na zmęczone gorącem ciało.

Wypad o którym mowa od 2:59 ;)



  • Przejechałam 72.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Morsowanie"

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · dodano: 22.04.2019 | Komentarze 0

Jedziemy nad Nakło.
Dzisiaj pierwszy raz spróbowaliśmy "Morsowania". W cudzysłowie, bo na dworze już ciepełko, ale to taka idealna pogoda na pierwszy raz. Woda 10 stopni. 10 min w wodzie, a poźniej Sauna w Barze u Adika. Rewelacja.
Na przyszły sezon zaczynamy się wdrażać w fajniejsze temperatury. Po dzisiejszym czujemy się super.



wietrznie.. 1000 w roku

Niedziela, 14 kwietnia 2019 · dodano: 15.04.2019 | Komentarze 0

Wietrzna niedziela, ale ładna pogoda to jedziemy. Na góralach bo baliśmy się błota w lasach.
Najpierw do Parku Śląskiego, później nowymi drogami przez Piekary , Świerklaniec nad Chechło.
Postój na "Morsowym" i zapiekance. Pooglądaliśmy ostatnie kąpiele morsów ;)
Następnie z wiatrem do Chudowa, przez Zabrze, ale przyjemnie boczne drogi.
Tam znów postój, pełno motocyklistów.
I tu się zaczyna.. wracamy przez wiatr do domu. 6 km mnie tak wykańcza, że padam.
W Mikołowie zatrzymujemy się na kebaba. Jedziemy ostatnie km do domu.
Wtaczam się na ostatnią górkę, mam taki kryzys, że mam wrażenie, że zaraz będę prowadzić.
Na szczęście od Podleskiej już zjazd do domu. Za nic bym nie dokręciła do setki.



Do lasu

Sobota, 13 kwietnia 2019 · dodano: 15.04.2019 | Komentarze 2

Po deszczu..
Do lasu na Trzy Stawy po szyszki, korę, patyki do własnoręcznie robionej ozdoby zwaną "Las w słoiku"
Pięknie wyszło i 40zł zamiast 80zł ;)
edit; Podlaliśmy dosłownie łyżkę i to za dużo, musi odparować. Uczymy się na błędach ;)





Chudów i Rybka :)

Niedziela, 24 marca 2019 · dodano: 26.03.2019 | Komentarze 0

Najpierw przez Panewnicką do Chudowa. Pierwsza kiełbaska z grilla w sezonie na pół ;)
Następnie do Rybołówki na Rybkę (też karpik na pół)
dać marchewkę tamtejszym bywalcom i do domu ;)

Pan niezadowolony ;)



Dąbrowa/ Test nr2

Sobota, 2 marca 2019 · dodano: 02.03.2019 | Komentarze 0

Dzisiaj test nr 2 traktorów.
Fajnie się jeździ na 29 ;). Trochę za słabo się ubraliśmy.
Na Pogorię standardem przez Sosnowiec i Będzin, po błocie wzdłuż rzeki. Na pogorii grzane i powrót nowymi drogami do Jaworzna i do domu. Po drodze nawet lekko prószył śnieg...eh. Oby wiosna już przyszła w pełni.




  • Przejechałam 114.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wadowice, Zajazd Babski, 6 tys

Sobota, 10 listopada 2018 · dodano: 10.11.2018 | Komentarze 0

Dzisiaj się nam zachciało Wadowickich Kremówek, na których ostatni raz byłam w szkole. Jedziemy więc z rana na dworzec PKP Katowice i korzystamy z biletów za 5 zł do Oświęcimia (rower jedzie za darmo). Z Oświecimia już na rowerkach kierujemy się na Wadowice. Przez Zaborze i Frydrychowice. Nawet na bocznych drogach masa aut dziś brrrr...
Góra -dół. Wcale płasko nie jest. Bokami dojeżdżamy do Wadowic, a następnie obejrzeć rynek i okolice Domu Ojca Świętego. Następnie do Cukierni Wadowice na kremówkę i kawkę. Po przerwie, wracamy trochę po śladach, następnie inną drogą na Osiek, Zaborze, bokami Oświęcimia do kolejnej knajpki po Rewolucjach Magdy. Babski Zajazd w Babicach ;) MNIAM! Przystawki wielkości drugiego dania..
Ja jem pyszny barszcz czerwony (jakiego nie jadłam nigdy), na drugie pierogi z wędzonym karpiem (jestem pierogozjadaczem ;))
Kamil je śledzia ze smietaną i plackiem, oraz karpia smażonego z kluchami i sosem grzybowym (jak ktoś powie, że karp ma dużo ości to znaczy tylko tyle, że nie potrafi go smażyć ;))
Wytaczamy się po posiłku i przez Bojszowy i Świerszczyniec jedziemy do Tychów. Tu zakładami lampki i już jak najszybciej do domu.
Już nie pora na takie dystanse - mega zmęczenie.
Dzisiaj wpadło 6 tys w sezonie, fajnie.



  • Przejechałam 102.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Lublińca

Sobota, 6 października 2018 · dodano: 07.10.2018 | Komentarze 0

Po wczorajszej "pieszej zabawie" w Beskidach- 30 km w 6h50 dzisiaj "odpoczynek" ;)
Jedziemy sobie pociągiem do Lublińca (korzystając z tego, że rower jedzie za darmo, a każde z nas za zaledwie 8 zł)
Wysiadamy w Rusinowicach. Jest już znacznie cieplej niż rano kiedy jechaliśmy na stacje.
Kierujemy się najpierw do oddalonej 2 km dalej wioski Wierzbie, aby z zewnątrz zobaczyć pałac (niestety tylko tak bo pałac jest w prywatnych rękach)
 Następnie jedziemy do Krupskiego Młyna.
W tejże niedużej miejscowości znajduje się wiszący most łączący dwa brzegi Małej Panwi. Został zbudowany w 1930 roku.
Przejeżdżamy przez Park, następnie chwila przerwy pod sklepem. Kierujemy się teraz na zamek w Toszku. Walczymy z ogromnym wiatrem, prawie stajemy przy podmuchach. Na szczęście tylko przez jakieś 10 km. Na rynku w Toszku stajemy i robimy zdjęcie. Następnie zamek. Trwają przygotowania do beerfestu. Oglądamy zamek z dziedzińca. Nie decydujemy się na wejście na wieze po wczorajszym Beskidzie ledwo chodzę po schodach.
Teraz ostatni nasz dzisiejszy punkt to Brynek. Najpierw jednak posilamy się średnimi zapiekankami w Toszku. Ale z braku laku...
Tym razem z wiatrem, bez problemu na prostej jedziemy 40 km/h, z górki to hoho szybciej. W Brynku szybko fotka, podziwiamy park i spieszymy się na pociąg do Tarnowskich Gór. Nie mamy siły za cholerę wracać do Katowic. Pociąg mamy za 40 min, następny za 3 godziny... pięknymi "autostradami" szutrowymi docieramy do celu. Ładnie tam w tych okolicach, będziemy odwiedzać. Szczególnie, że bilety takie tanie :)
A w pociągu trafiamy na Panów jadących na kawalerski do Katowic.. ah to był wesoły pociąg , połowa pasażerów uśmiechnięta. Spróbowaliśmy lokalnego bimbru spod Rzeszowa, a ja dziękowałam losowi, że jedziemy z nimi tylko 40 min, bo po kolejnych 40 prawdopodobnie musiałabym wrócić z dworca do domu taksówką :D a jeszcze dostaliśmy dobre rzeczy do domu..;) Wieczorem jeszcze po wyparowaniu % na Trzy Stawy przejechać się po ciemku.





'





  • Przejechałam 82.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanie intergracyjne- Rowerem po Śląsku.

Sobota, 15 września 2018 · dodano: 15.09.2018 | Komentarze 0

Spotkanie integracyjne Rowerem po Śląsku.
Jedziemy na spotkanie pod Spodek i 17 osobową grupą kierujemy się na Żabie Doły gdzie dołącza reszta,,
45 osób łącznie ;)
Jedziemy przez Piekary, Świerklaniec nad Nakło do Baru u Adika.
Tam postój. Kiełbaska z ognicha i Izotonik..
Wracamy samotnie, gdyż nie mogliśmy tak długo siedzieć. Trochę po śladach, przez Wymysłów i Siemianowice.
Chwila postoju w parku, bo spotykamy znajomych rowerzystów ,a później przez Załęże do domu.
Koło 18 już dosyć chłodno...

fot. Rowerem po Śląsku.


  • Przejechałam 101.00km
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek w Pilicy. 4 tys w sezonie.

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 1

Mieliśmy w planach coś dłuższego, ponieważ od kilku weekendów coś wypadało. Wstępnie w planach ok 150km i Zamek w Pilicy oraz Ruiny pałacu Moserów w Wierbce. Upał dziś straszny. Trudno się przestawić nagle z 15 stopni na 25. Jedziemy sobie jakimiś wsiami, przez Kuźnicę Błędowską. Trochę błądzimy, trochę prowadzimy, lądujemy w krzakach (jak zawsze :D). W międzyczasie już rezygnuje z Ruin Moserów. Na dziś Pilica wystarczy. W Chechle przy sklepie robimy przerwę. I dobrze bo tu się zaczyna najlepszy kamienisty podjazd. Widząc go aż tracę motywacje ale o dziwo od zeszłego roku dużo się zmieniło i nauczyłam się jeździć pod takie podjazdy na "przełajowych przełożeniach". Dojeżdżamy do Pilicy, robimy kilka fotek i kierujemy się w stronę Kluczy.  Jedzie się fajnie, nogi nawet podają. Chcemy na chwilę stanąć uzupełnić bidon. I się zaczyna...
Kamil czuje jak opada mu przednia opona. Flak.... Znajdujemy kolec w oponie. Zmieniamy, próbujemy napompować i... D...
Pompka się nam popsuła. Właściciel sklepu obok chciał pomóc, ale niestety nie posiada nic na cienkie wentyle. Po kilku próbach decydujemy się iść na pociąg do Olkusza, bo to najbliżej. Ja po 2 km jadę co by szybciej tam dotrzeć, zahaczyć o bankomat i kasę biletową, a Kamil dalej idzie.  Po drodze nawet jedzie szosowiec, ale nie raczy się zatrzymać na wołanie i machanie rękami...
Jedziemy pociagiem do Katowic. Na szczęście na peronie znajdujemy rowerzystę która użycza pompki, jednak mimo wszystko nie decydujemy się wracać rowerami. Nie mamy już zapasu dętek ani pompki przecież ;) Ale chociaż z dworca z Kato można było dojechać.